• 16 marca 2023
    • Polityka

    Styropianowcy i okrągłostołowcy – odejdźcie, już wystarczy!

    • By krakauer
    • |
    • 01 stycznia 1970
    • |
    • 2 minuty czytania

    Obecna dzisiaj w Polsce elita polityczna powinna odejść, dla dobra kraju wszyscy zaczynając od pana Donalda Tuska poprzez pana Jarosława Kaczyńskiego a na pośledniejszych działaczach partyjnych w małych miasteczkach kończąc powinni odejść z polityki i nie zajmować się sprawami publicznymi.

    23 lata trwającej transformacji to jest obraz dokonań tych ludzi – z jednej strony ci, którzy leżeli na styropianie a z drugiej ci, którzy siedzieli przy okrągłym stole. Etos się wypalił, potrzeba tworzenia kraju lepszym okazała się marnowaniem okazji i traceniem szans ewentualnie mydleniem oczu. Pokoleniowo, moralnie, etycznie, politycznie i zwyczajnie – po sąsiedzku – cała klasa polityczna udowodniła swoją bezużyteczność, partactwo i niską efektywność. Brakuje wyników ich działalności, transformację należy uznać za jedynie częściowo udaną, wiadomo że mogło być gorzej, jednakże takie błędy jak spartaczona reforma emerytalna wyraźnie pokazują, że nie można tym ludziom przebaczyć i przemilczeć udając, że się nic nie stało.

    Niestety stało się i płacimy za to cenę nienarodzonego pokolenia, może nawet już pokoleń, gdyż zarówno 30-latkowie nie napędzają demografii jak również 20-latkowie nie upatrują szans życiowych na pracę i życie w tym smutnym kraju. Straszną cenę płacimy za transformację, pod względem strat ludnościowych – jeżeli byśmy tych, którzy się nie narodzili uznali za „straty ludzkie”, to śmiało efekty transformacji można porównywać z ostatnią niemiecką okupacją. Nie ma bowiem ważniejszego czynnika oceniającego rozwój niż demografia, a z tą naprawdę jest źle i będzie jeszcze gorzej.

    Zmiana pokoleniowa w naszej polityce to jeden z największych tematów tabu dla mainstreamowych mediów jak i dla samych polityków. Nikt nie chce nic na ten temat mówić, w zasadzie tematu się nie podejmuje. Jak dotychczas jedyną partią, która spróbowała dokonać wymiany pokoleniowej to był Sojusz Lewicy Demokratycznej, jednakże skończyło się to porażką i „wycinaniem się” okolczykowanych „młodych”, które z powrotem doprowadziło Leszka Millera na szczyt władz partyjnych – formacji, którą porzucił startując z innych list wyborczych.

    Inne partie nie odważyły się na takie działania, niektóre traktują młodzież jako przystawkę i ładną ozdobę, bardzo ciekawie w tej kwestii wypada Prawo i Sprawiedliwość, gdzie kilku bliskich współpracowników szefa tej partii to osoby około 30-tego roku życia, co więcej są to raczej osoby reprezentujące organizację niż służące jak w SLD za suflerów, przy czym niektórzy z nich są wybitnymi specjalistami w swoich dziedzinach wiedzy jak np. pan Andrzej Duda z Krakowa. Poza tym, PiS posiada liczne grono młodych działaczy jako jedna z niewielu partii zupełnie na serio traktując swoją młodzieżówkę. W tym znaczeniu, że te osoby są widoczne na wydarzeniach publicznych organizowanych przez tą partię oraz co jest absolutnym ewenementem – pojawiają się na listach wyborczych.

    Pozostałe partie raczej „tłamszą” swoje młodzieżówki, nie pozwalają im rozwinąć skrzydeł lub w ogóle zaistnieć – poza rolą przyjemnego dla kamery tła. Liderzy wiedzą jak krucha jest ich pozycja i nie zamierzają łatwo odpuścić, można powiedzieć nawet że w kilku partiach w tym w jednej ogólnopolskiej – lider czuje oddech młodzieży na karku.

    Przerażające jest to, że w ogóle dotychczas nikt nie myślał o tym w jaki sposób skonstruować mechanizm następstwa pokoleniowego w partiach politycznych? Przecież ojcowie i matki rewolucji jaka się dokonała przy Okrągłym Stole mają już swoje lata i tych lat im nie ubędzie. Powoli zaczną się wykruszać ze względu na wiek jak również związane z procesem starzenia choroby, a nie ma chyba nic gorszego niż stary-chory lider partii rządzącej.

    Bezwzględnie w procesie wymiany elit dominująca jest rola mediów, które nie dopuszczają nikogo do mainstreamu, kogo nie ma w wykazie na dany tydzień. Politycy czują się przez to chronieni i mają rzeczywisty monopol na „prawdę”, a przynajmniej na jej wyrażanie, ponieważ nikt nie jest w stanie im zagrozić, gdyż wszyscy wykazują solidarność w ramach grupy wspólnie trzymającej władzę. Wiadomo, że lepiej jest być u koryta, nawet na skraju, ale to mimo wszystko zawsze koryto. Nic tak silnie nie solidaryzuje jak wspólnota żołądków, a tu trzeba przyznać przez 23 lata to one się mogły przyzwyczaić do fruktów! Oj mogły i się przyzwyczaiły!

    Można się tylko pocieszać, że w ciągu najbliższych 10-15 lat czeka nas gwałtowna zmiana aktorów na sceny politycznej ponieważ zarówno zasłużeni dla styropianu jak i ci od Okrągłego Stołu po prostu wymrą, czego szczerze można im życzyć dla dobra umęczonego społeczeństwa tego wynędzniałego przez neoliberalne absurdy kraju.