- Religia i państwo
Moja Wiara
- By Izabella Gądek
- |
- 17 czerwca 2013
- |
- 2 minuty czytania
Wierzę w ideały.
Wierzę w miłość, która sprawia, że człowiek nosi w sobie dar dla innych.
W siłę ludzkich więzi i moc współdzielenia istnienia.
W „razem”, które znaczy więcej niż ja.
Wierzę, że warto nigdy się nie sprzedać, nawet jak boli i trudno wytrzymać.
W uzdrawiającą moc dobroci, która dawana – powoduje wewnętrzne ciepło i nieograniczoną radość.
W prezent, jakim jest odczuwanie, gdyż wrażliwość powoduje, że możemy zbliżyć się do rzeczy niezbadanych i niepojętych.
Wierzę w potęgę uporu, który sprawia, że możemy dotrzeć do marzeń.
W ludzkie, nieograniczone możliwości, potrafiące kruszyć niemożliwe.
W szczęście, będące obszarem indywidualnej przestrzeni, rozumianej tylko przez jej mieszkańców.
Wierzę w słuszność bycia sobą i wartość własnych przekonań. Jestem pewna, że warto czuć bicie swojego serca i chronić płomień, który je ogrzewa.
Wierzę, że czasem tajemnice bywają potrzebne. Mówienie przeklętej prawdy, to odpowiedzialność ponad możliwości ludzkiego sumienia.
Dbanie o kogoś, może być sensem i spełnieniem. Możliwość troski i pomocy -spokojnym wybawieniem.
Wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny. W słuszność smutku i nieszczęścia, które czasem trawi zbolałe serce. Wierzę, że żal jest naturalnym odruchem. Złość i bunt są potrzebne do rozwoju i zmian.
Wierzę, że nasze oczy widzą nie tylko to, co można dotknąć. Serce nie jest tylko organem odpowiedzialnym za miarowe bicie. Węch uzależniony jest od emocji, a smak od samozadowolenia.
Wierzę, że każdą winę można odkupić. Z każdej drogi zawrócić. Przeszkodę pokonać, jeżeli się naprawdę tego bardzo pragnie.
Moje serce jest pełne miłości, mimo, że świat widzi mnie na kolanach. Jest ciepłe, może nawet potrafi ogrzać wielkie obszary.
Wierzę, że muszę pokonać to, co mnie teraz w środku wypełnia i dusi… łzy nie zawsze są smutne i bolesne. Ważne nie stracić wiary w ludzi, nawet, jeśli błądzą i zawodzą.
Wierzę, że warto stawić opór przeciwnościom losu, niesprawiedliwości, krzywdzie, czy własnym słabościom.
Zwyciężyć je miłością do siebie, ludzi, świata… nawet, jeśli stanie się to ostatniego dnia…
Wierzę w modlitwę bez nabożeństwa. Najgłębsze i szczere słowa nie potrzebują kościelnego nadęcia. Nie słucham przesłania podpieranego zastraszaniem i ogłupianiem.
Nie popieram instytucji, która zamiast prowadzić własnym przykładem coraz poważniej odsłania swoje mroczne i zagubione oblicze. Nie chcę rozumieć pustych zapewnień. To za mało…
Ufam w siłę wiary, która pozbawiona jest zakazów, strachów i kazań bez pokrycia. Zwracam się z prośbą o odpowiedzi i pomoc do Boga bez pośredników i zakłamanych samozwańczych wysłanników. Wierzę w zbawienną słuszność konsekwencji trwania przy wybranych wartościach. Współczesny zagubiony świat potrzebuje widzieć i czuć wzorce i słuszności. Sztuczne kazania nie docierają już do ludzi, których system pozbawił godności a najbliżsi skazują na upokorzenie lub samotność.
Wierzę, że wszystko ma swój ukryty cel. Przeciwności uczą nas na nowo zapomnianej pokory. Dorosłość uświadamia beztroskość dzieciństwa pozbawionego obłudy i pozoranctwa. Warto czekać na szczęście. Warto wiedzieć, czego się tak naprawdę pragnie i nie ulegać namowom tych, którzy woleli się sprzedać, żeby płynąć na większym statku, który pozornie – łatwiej zatopić. Nie chcę zdradzić siebie. Rodziny. Najbliższych. Wtedy stracę wszystko a bardzo nie chcę przegrać…
Wierzę, że to, jaki jest ten świat zależy ode mnie. Ja decyduję czy będzie dobry, sprawiedliwy i przyjazny. Mogę pogodzić się z tym co mówią i robią inni, albo postępować niezależnie od wszystkiego zgodnie z wyrytym w duszy przez doświadczenie dekalogiem. Nie chcę przestać wierzyć, że warto mieć cele i marzenia. Nie chcę pozbawić się nadziei, że ostatecznie wygra miłość, bezinteresowność i człowieczeństwo.
Wiele ludzi daje mi radość, szczęście, spełnienie, oparcie. Zrozumienie.
Wierzę, że i ja jestem im potrzebna… jak oni mnie…
Stawmy razem opór światu, którym rządzi zbrodnia – wspólnym ogniem miłości.
Wierzę, że wciąż jest dokąd iść… trzeba tylko umiejętnie i ostrożnie kroczyć, żeby nie zgubić się w neonowym gąszczu napotykanego zepsucia…