• 16 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Nowe polskie imperium – strategiczną konsekwencją łupków?

    • By krakauer
    • |
    • 06 października 2011
    • |
    • 2 minuty czytania

    Polska współczesna bardzo chciałaby nawiązywać do imperialnych tradycji I Rzeczpospolitej, dzięki gazowi łupkowemu ma szansę, podobnie jak tamta – stać się Imperium w swoim regionie. To czy umiejętnie wykorzysta swoją szansę, zależy od wytrwałości narodu i mądrości polityków. A przede wszystkim od umiejętności budowania wspólnego polskiego domu opartego na tożsamości kluczowych dla wszystkich Polaków wartości ich narodowego domu.

    I Rzeczpospolita upadła w wyniku słabości własnego systemu politycznego, licznym wojnom, podstępnej polityce sąsiadów (zwłaszcza Prus i Rosji), a rozmiar nieszczęścia pogłębiło załamanie się koniunktury na zboże w Europie zachodniej w wyniku napływu żywności i dóbr wszelakich z kolonii. Pech chciał, że okres ten nałożył się na dramat wojen i powstań połowy XVII wieku, potem było już tylko gorzej – równia pochyła i zupełna klęska po „saskiej nocy”, i seksualnym niewolniku Katarzyny nastąpił formalny koniec.

    Siłą polskiej szlachty i ich państwa był eksport dóbr na zachód, i podtrzymywanie ogólnego względnie wysokiego poziomu dobrobytu przez duży rynek wewnętrzny. W momencie, jak układanka utraciła jeden z kluczowych elementów (bezpieczeństwo wewnętrzne), kraj upadł. Zniknęła narodowa racja stanu i rozumienie wspólnoty interesów państw i narodów Korony Królestwa Polskiego i Litwy. Możnowładcom przestało się opłacać myśleć o finansowaniu polskiego króla, każdy krajał ile mu płaszcza stanęło.

    Obecnie Polska po doświadczeniach II RP i PRL, oparta o NATO i UE stoi na nowo przed koniecznością zdefiniowania swojej pozycji i orientacji strategicznej na rozumienie siebie w swojej własnej przestrzeni. Jest wiele głosów, nawołujących do podpięcia polskiego wagonika do niemieckiej lokomotywki, podążanie za trendami rozwoju Unii Europejskiej, albowiem kraje zachodu posiadają rzekome niedoścignione wzorce cywilizacyjne, które powinniśmy wdrażać w celu osiągnięcia ich poziomu rozwoju. Jest to jakaś koncepcja, jednakże obecnie już częściowo nieaktualna, a patrząc w przyszłość i uwzględniając negatywne scenariusze – może się to okazać ślepą drogą. Unia Europejska nie była wstanie odejść od koncepcji państwa narodowego, która jest podstawą współpracy we Wspólnocie. Oznacza to i będzie oznaczać zawsze prymat nadrzędnych interesów narodowych nad interesem wspólnotowym, przy czym ten drugi jest zawsze, co najwyżej wynikiem kompromisu. W tym kontekście, głupotą i krótkowzrocznością jest opieranie przyszłości Polski TYLKO na związkach w strukturach unijnych, a dźwigni rozwoju upatrywać w gazie łupkowym.

    Z pewnością jednak, łupki stworzą dla naszego kraju istotną strategiczną szansę na wygospodarowanie znacznych kapitałów w długim okresie czasu, będziemy mieli pieniądze np. na rozwinięcie sektora energii odnawialnej, sfinansowanie wewnętrznej konsumpcji (emerytur) lub co tam tylko wymyślimy. Nie będą to kokosy, ale zawsze coś nam wpadnie.

    Należy pamiętać, że potencjalna eksploatacja, poza aspektem ekologicznym ma także bardzo istotny aspekt konsekwencji różnego typu. Poczynając od zamknięcia kurka z funduszami unijnymi, albowiem nikt w unii nie będzie płacił na „Kuwejt”, a na środkach realizacji własnej polityki wpływu kończąc.

    Możemy przyjąć już teraz, co najmniej dwa modele państwa, np. coś, co możemy umownie nazwać „wariantem fińskim”, czyli oparcie rozwoju i dobrobytu państwa na inwestowaniu w kapitał ludzki, „bizuke”, czy co tam, kto chce. Bez angażowania się w spory kontynentalne, znając swoje miejsce w szeregu państw unijnych, pomalutku łupać łupki, brać fundusze i pilnować żeby polski wagonik był podczepiony do wielkiej niemieckiej lokomotywy… Drugim wariantem może być wariant przeciwstawny, zakładający politykę wzorowaną na najdoskonalszych wzorcach kraju, który od sporego czasu doskonale daje sobie radę z wszystkimi sąsiadami, nazwijmy ten wariant „izraelskim”. Modyfikując paradygmat gospodarczo społeczny, możemy uzbroić się w broń niekonwencjonalną, stosunkowo silne siły konwencjonalne (np. 1 mln armię i 4 mln rezerwistów OT) i zacząć się regionalnie rozpychać – szachując Niemcy straszakiem niekonwencjonalnym, dążyć np. do inkorporacji truchła pruskiego w konfrontacji z Rosją. Taki wariant jest realny, jednakże dopiero po ostatecznym upadku NATO.

    Jest także trzecia droga, oparta na starych dobrych polskich wzorach polityki wielkich polskich hetmanów, królów i dawno zapomnianej elity. Otóż nic by nam nie szkodziło połączyć te dwa modele i przy byciu przyjacielem wszystkim, stopniowo realizować własne scenariusze wszędzie tam, gdzie nam na tym zależy dzięki wykorzystaniu amalgamatu Soft i Hard Power. Wariant pośredni, wymagałby najpierw dokładnego prześledzenia polskiej myśli państwowej i rozliczenia z własną przeszłością (np. ujawnienia nazwisk niemieckich szpicli z lat 39-45 itp.). Niestety wariant ten wymagałby od społeczeństwa koncentracji na celach zbieżnych z interesami elity. Oznacza to, postulat wspólnoty ogólnonarodowych interesów, o którą w naszej historii niezwykle trudno. Obecny podział na dwa obozy jest pomimo całej pozorności bardzo szkodliwy.

    Jaką drogę wybierze nasz kraj? Piszę o tym w artykule – Jakiej Polski chcemy?, prawdopodobnie będzie to prosty wariant kontynuacji dotychczasowych stanów i trendów. Ponieważ żadna z kluczowych opcji politycznych nie jest wstanie zaproponować niczego nowego, ani nie ma na to szczególnej ochoty, – ponieważ nikt tego od nich nie oczekuje. Nie oznacza to, że Polacy nie chcą zmian, ale od poważnej dyskusji wolą „taniec z…”.

    Prawdopodobnie wygra pragmatyzm, lub jak kto woli nasza Polska szara codzienność. Pieniądze z łupków po prostu przejemy, skorzystają na tym głównie sieci hurtowni spożywczych i elektronicznych oraz sieci dystrybucji samochodów.

    Widocznie tak będzie dla Polski i Polaków najlepiej. Lepsze pełne brzuchy niż nowe armaty i samoloty, że już o takim pomyśle jak broń niekonwencjonalna nie wspomnę. Przecież to by się na pewno nie udało w kraju ”nic nie mogę”.

    W efekcie długiego procesu nie będzie międzypokoleniowej umowy społecznej, Polacy nie podejmą żadnej strategicznej decyzji, przejdą do kwestii łupków „ot tak po prostu”, na co dzień.