- Polityka
Umarł premier z Krakowa, narodził się mściciel z Krakowa?
- By krakauer
- |
- 01 stycznia 1970
- |
- 2 minuty czytania
Pewnemu politykowi, a w zasadzie ex-politykowi będącemu praktycznie na wygnaniu politycznym zamarzyło powrócić do rozgrywania… Ewentualnie rzeczywiście został pokarany za zamiar powrotu i dołączenia się do jakieś szczególnie rugowanej nowo powstającej idei.
Ex-polityk ten – podniósł straszny krzyk! Powołując się na zadawnione meritum sprawy, która stała się pośrednią i mimowolną podstawą dla jego obecnego dramatu.
Jak to jest możliwe, że jeden człowiek doznałby tyle krzywdy? Przecież to nie może być przypadek, żeby czynny polityk – współtwórca olbrzymiej obecnie rządzącej partii politycznej prawie pewien kandydat na premiera wielkiej koalicji dwóch prawicowych partii, które wspólnie odsunęły umoczony w medialne afery zbutwiały obóz lewicy od władzy – odsunął się w cień sam przez siebie i z siebie. Do tego jeszcze żeby nie zachciało mu się przypadkiem powrócić dostał w policzek na 350 tys. zł? Jakieś szaleństwo, albo geniusz zła i fatum trzymają się tego nieszczęsnego polityka – uniemożliwiając mu już nie tylko sielsko-anielską egzystencję w prawdopodobnie jednym z najprzyjemniejszych miejsc do życia na świecie, ale w ogóle rugują go z polityki.
Alternatywnie jest inna możliwość, albowiem polityk ten znany jest ze swojej niezłomności i po tym jak się kiedyś publicznie wycofał trudno byłoby mu powrócić, gdyż zrobił to na stałe, chyba że musiałby się narodzić na nowo – po tym, jakby go zabito lub zabito by go symbolicznie.
Z pewnością jeżeli kogoś naprawdę obawia się obecny premier to nie pokonanego przez siebie kiedyś wewnętrznego konkurenta, słupki mu lecą i dzieli go olbrzymia różnica od brylującego dobrym humorem lidera prawicowej-prawicy. Trudno jest go podejrzewać aż o taki cynizm, gdyż niby dlaczego miałby spalać spróchniałe drewno? Ewentualny strach przed powrotem starego przeciwnika – przed samymi wewnętrznymi wyborami nie ma znaczenia, nawet jeżeli są to wybory bezpośrednie bo w istocie tenże w partii cały czas jest pod postacią swojego apologety, który w ciągu ostatnich kilku tygodni ujawnił swoją opozycyjność. Więc jeżeli jest to ostrzeżenie – to rzeczywiście w wymiarze systemowym. Nie jest skierowane do konkretnej osoby, chociaż tenże nieszczęśnik będzie musiał zostać męczennikiem bo wypłacenie tak dużej kwoty z tytułu przymusi sądowego jest po prostu dramatyczne.
Z powodu słabości argumentacji w działaniach ostrzegawczo – pionizujących wewnętrzną opozycję partyjną, należy wykluczyć możliwość wysłania poprzez ta sprawę bardzo cynicznego oskarżenia w dół. Mogli to załatwić o wiele bardziej brutalnie – to żaden problem jak się ma władzę. Koncepcja alternatywna, tj. że sam zainteresowany rozdmuchał swoją zatęchłą i w zasadzie idiotyczną sprawę, żeby pokazać że się go „cywilnie” uśmierca pozbawiając majątku – jest bardzo prawdopodobna. Po pierwsze czas jest odpowiedni – to jeszcze na tyle długo do wyborów, że można bezpiecznie powrócić i „grając” mędrca przypomnieć o sobie wyborcom i zajść za skórę konkurentom. Po drugie nie da się ot tak po prostu powrócić – jeżeli nie ma się pewności co do swojej własnej teczki. Nie ma lepszego sposobu na zneutralizowanie ewentualnej afery niż jej auto-wywołanie – jednocześnie pozycjonujące samego siebie na stanowisku etatowego męczennika – niszczonego przez obecny reżim. No kto odpali kwity na człowieka już cywilnie pogrzebanego i prawie płaczącego w telewizji do milionów Polaków, że jakiś sąd mu coś karze a on jest niezłomny i wie że ma rację? To wystarczy – żeby tą rację udowodnić z pełną odrazą – uzna, że będzie miał moralne prawo a nawet czuł konieczność – bronienia prawdy (no bo przecież nie własnej osoby) i w imię niezłomności i prawdy będzie musiał powrócić do polityki.
Śmiesznie się składa, że w ramach akcji spontanicznej i dobrowolnej zrzuty środowiskowej na polityków prowadzonej przez dziennikarzy – otrzymał od razu praktycznie zaproszenie od najpotężniejszego polityka opozycji. Wszystko jest już w ten sposób jasne i nie ma żadnych niejasności ani niedomówień. Powrót jest szykowany…
Kiedyś umarł premier z Krakowa – dzisiaj obserwujemy ponowne narodziny – już mściciela z Krakowa, który jak tylko otrzyma namaszczenie to prawie na pewno gdzieś wystartuje, będzie chodził, dużo mówił i się kręcił, we wszystkim mając tylko jeden cel. Szkodzić, psuć, niszczyć i przeszkadzać – uwydatniając słabość obecnie rządzącego. Dzięki temu że nasz mściciel z Krakowa mówcą jest dość dobrym – wszystko jest możliwe, bo naprawdę trudno jest z nim dyskutować, zwłaszcza że miał dużo czasu na czytanie więc może mieć teraz umysł jak brzytwa (cytując klasyka).
Samej kwestii wykonywania i egzekucji wyroków sądowych nie wypada komentować, no chyba że skazani mogą od dzisiaj biec do mediów z wyrokiem – skarżyć się Narodowi?