- Społeczeństwo
Konie, koniki moje, ze snu wyśnione, konie
- By Leila
- |
- 08 czerwca 2013
- |
- 2 minuty czytania
Dzisiejszy temat nie należy do prostych. Chciałabym opisać i przedstawić innym jak wygląda ostatnia wędrówka koni jadących na rzeź. Niewiele osób ma wyobrażenie jak bestialsko i z jakim okrucieństwem traktuje się te dumne piękne stworzenia, które sami zniewoliliśmy by zaspokoić własne egoistyczne potrzeby. Zabraliśmy im wolność, o którą my tak zajadle walczymy i której za żadne skarby oddać nie chcemy. Zabijamy w nich dzikość serca zamykając w ciasnych boksach, nie pozwalając swobodnie biegać. Koń staje się bezbronny
i zupełnie zależny od nas. Staliśmy się dla nich przewodnikami, najważniejszymi członkami stada. Codziennie wykorzystujemy je w celach użytkowych czy rekreacyjnych. A koń wiernie i bez sprzeciwu poddaje się tym zabiegom. Niestety nie może nam powiedzieć kiedy go coś boli lub gdy się źle czuje. Cierpi w milczeniu. Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego człowiek, nawet nie wiem czy właśnie tak go można nazwać, posuwa się do takich czynów. Rozumiem – jesteśmy istotami mięsożernymi, ale jeżeli już musimy zabijać róbmy to humanitarnie, do minimum ograniczając cierpienie. Nawet lew zabija szybko swoją ofiarę, a nie pastwi się nad nią. To trwa minuty, sekundy a nie jak wędrówka konia, czasami trwająca tygodnie.
Jednym z najbardziej znanych targów na którym sprzedawane są konie na rzeź jest ten w Rawiczu. Miejsce kaźni. Brzydzę się go i szczerze nienawidzę. Tutaj zwierzę przestaje być zwierzęciem, a staje się przedmiotem. O jego wartości świadczy waga, nie cechy charakteru czy piękno. Konie stoją zbite w morze głów, kopyt i ogonów. Łby mają zwieszone a w oczach widać smutek, rozpacz i błaganie o litość. Ludzie nie zdają sobie sprawy z inteligencji tych zwierząt. One doskonale wiedzą co się z nimi stanie, ale do końca czekają z myślą, że może ktoś je uratuje. I czasami pojawia się czarodziej, który różdżka zwaną pieniędzmi ratuje kilka istnień. Daje szansę na lepsze jutro. Tylko dlaczego ludzi dobrej woli jest tak mało, a więcej zasianych jest tych bez serca? Te, którym udaje się wyrwać ze szponów śmierci mają zapewnioną opiekę do końca swoich dni, lecz te, którym się nie powiodło czeka mozolna, powolna śmierć. Ludzie zajmujący się handlem żywym towarem nie mają uczuć ani ludzkich odruchów.
Konie, które nie padły są masowo upychane do przyczep. Nie ma w nich warunków spełniających normy transportu żywych istot, nie ma picia ani jedzenia. Po co inwestować w mięso. Handlarze spotykając się z jakimkolwiek oporem stają się brutalni. Biją bezlitośnie nie patrząc gdzie trafiają razy i jak krzywdzą. Wiele z koni jest pokaleczonych i poranionych. Również duża liczba z nich nie dociera do kresu drogi. Padają w transporcie, a inne po nich depczą. Nie zniosłabym tego widoku, ale na tych osobach liczących kilogramy pieniędzy nie robi to wrażenia.
Nie bądźmy obojętni na tragedię, która się rozgrywa na naszej Matce Ziemi. Wspierajmy fundacje i miejsca, które opiekują się starszymi Końmi, kiedy nie mogą już dawać nam rozrywki czy emocji. Każda złotówka się liczy i może pomóc ocalić duszę. Niech nie dopadnie nas wszechogarniająca znieczulica. Ja zrobię wszystko by jakoś ratować te cudowne stworzenia bo kocham je całym sercem i nie pozwolę by utraciły wiarę w ludzi.
Czasami naprawdę żałuje, że jestem człowiekiem bo żadna ze znanych mi istot nie jest zdolna do takiej perfidii, podłości i okrucieństwa…