- Paradygmat rozwoju
System wirtualnych dziur – bo kołdra jest zbyt krótka
- By krakauer
- |
- 01 stycznia 1970
- |
- 2 minuty czytania
Państwa ubogie, ciągle na dorobku, w trakcie transformacji – już po zrzuceniu gorsetu centralnego planowania zapłaciły straszną cenę za przyjęcie wzorców z zachodu, przystosowanych dla nich w formule neoliberalnego flirtu z gospodarką rynkową. Społeczeństwa nie nadążyły za wymogami rynku pracy, wszystko się nie udało ponieważ koszty egzystencji bardzo szybko poszły w górę na poziomy równające się tym na zachodzi. Natomiast dochody – pomimo stopniowej poprawie to pięta achillesowa całej Europy środkowej i wschodniej.
Polska póki co jest w tej uprzywilejowanej sytuacji, że dzięki posiadaniu własnej waluty posiada amortyzator umożliwiający dostosowanie ogólne do zmian i wymogów stawianych przez procesy gospodarcze. Jednakże nie ma możliwości dostosować swojego społeczeństwa – poza skutkiem ubocznym, którym jest jego stopniowe wytracanie.
Ponieważ państwo otrzymuje coraz niższe dochody podatkowe i parapodatkowe – świadczy coraz mniej usług i coraz gorszej jakości niż to czego oczekują ludzie. Powoduje to naturalny bunt i niezadowolenie społeczne, jednakże niestety w pełni nie uzasadnione, albowiem nie da się finansować wszystkiego na poziomie adekwatnym do potrzeb – jeżeli ceny są takie jak na zachodzie a dochody jakie uzyskujemy to nadaj jedynie jakaś część ich zamożności.
Powoduje to pewien wirtualny niedobór całości systemu, który uwidacznia się w naszych portfelach, w których pensja kończy się kilka dni po jej otrzymaniu a resztę miesiąca trzeba po prostu przewegetować a na poziomie systemowym właśnie w niedomaganiu i niedostosowaniu takich branż odpowiedzialności państwa jak służba zdrowia, bezpieczeństwo i inne pola usług publicznych opłacanych i organizowanych przez państwo.
Państwo nie ma pieniędzy na odpowiednie zorganizowanie służby zdrowia i zapewnienie jej na poziomie adekwatnym do potrzeb, ponieważ zbiera mało środków do systemu na finansowanie usług. Co więcej nie bardzo można podwyższyć dochody, gdyż to co pozostaje ludziom z pensji to już i tak niewiele w stosunku do potrzeb. Nie da się temu zaradzić, trzeba jakoś próbować ogólną dziurę w systemie wirtualizować. To znaczy można np. sztucznie uznać że placówki publicznej służby zdrowia nie mogą zbankrutować. Czego konsekwencje boleśnie odczuwamy na co dzień jako klienci placówek medycznych. Co więcej można podobne fikcje – umożliwiające przetrwanie systemu podtrzymywać na wyższym szczeblu ogólności – przecież chyba nikt, kto otrzymuje minimalną rentę – nie jest w stanie się z niej bez pomocy rodziny utrzymać. O zasiłkach dla bezrobotnych i innego rodzaju wsparciu od rządu można pomarzyć, wszystko niby jest – bo jest zajmuje miejsce w oficjalnej statystyce, ale nie zaspakaja potrzeb rzeczywistości. Powoduje to liczne zarzuty i szansę dla opozycji oraz dla niezadowolonych do punktowania rządzących, gdyż widać że „kołdra jest zbyt krótka”.
Ponieważ w naszym państwie jest cały szereg tego typu dziur systemowych, należy je nazwać i dosłownie wirtualizować. Społeczeństwo musi wiedzieć gdzie może się spodziewać realnego wsparcia, a gdzie jest dziura i trzeba coś z nią zrobić, albo pogodzić się z tym, że nie wystarcza dla wszystkich. Chyba najlepszym przykładem są tutaj postulowane przez część koalicji rządzącej dodatkowe – dobrowolne i dodatkowo płatne ubezpieczenia zdrowotne. Rzeczywiście jako koncepcja mogą one dopomóc służbie zdrowia w systemowym zdobyciu większej ilości środków i rozwiązać problem części pacjentów. Jednakże tylko tych, których na takie dodatkowe płacenie stać. W tym przypadku rozwiązaniem systemowym powinna być taka zmiana w systemie, żeby on się bilansował – może przy niewielkim podwyższeniu powszechnych składek.
Jednakże podstawową aktywnością rządowej propagandy powinno być tutaj nazywanie rzeczy po imieniu, ponieważ nie da się ukryć, że na część spraw po prostu nigdy nie wystarczy w naszym kraju pieniędzy. Wskazywanie wirtualnych dziur w systemie i konieczności ich maskowania mogłoby się stać doskonałym sposobem na rzeczywisty dialog władzy ze społeczeństwem i naprawianie znacznej części tego zła, które w sposób jak najbardziej realny niszczy nasz kraj.