• 16 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Państwa nie można skończyć i zacząć od nowa!

    • By krakauer
    • |
    • 01 stycznia 1970
    • |
    • 2 minuty czytania

    Opcja zero w naszym przypadku jest niemożliwa. Nie można pozwolić niebezpiecznym populistom na lansowanie tezy o tym, że nasz kraj się w pełni nie udał lub, że wszystko się w nim nie udało i w ogóle szkoda słów. To jest negacja nie tylko naszej rzeczywistości do której każdy ma prawo – pełne w ramach wolności słowa i prawa do udziału w dyskursie politycznym. To jest wmawianie Polakom, że są gorsi ponieważ są nieudacznikami a nawet – nakaz samobiczowania się, wykreślający jakąkolwiek zdolność do formułowania aspiracji.

    Owszem naprawdę wiele rzeczy się nam nie udało, czy też udało się ale znacząco poniżej możliwego do osiągnięcia potencjału, jednakże niestety musimy wliczyć w koszty funkcjonowania w okresie transformacji – znaczny margines na marnotrawstwo i zwyczajowe złodziejstwo. Po prostu – chce się wprowadzać zmiany, trzeba liczyć się ze stratami, a to że one bolą i złoszczą to inna kwestia – przede wszystkim aparatu ścigania i wymiaru sprawiedliwości, które niestety zajmują pierwsze miejsca na listach spraw, które się w naszym kraju nie udały.

    Jednakże to do czego nawołują niektórzy populiści, czyli do zaczęcia od nowa – a przy tym nie dopowiadają, o konieczności wyrzucenia tego co jest na śmietnik – to nie tylko postulat samolikwidacji. To postulat samounicestwienia, co więcej to postulat rozpoczęcia permanentnej rewolucji, która co jakiś czas miałaby pełne prawo do odrzucenia wszystkiego tego co uważa za nieudane w przeszłości i odcięcia się od tego bez względu na straty i bez względu na konsekwencje. Jest to tak żałosny postulat, że nie ma o nim w ogóle co dyskutować, gdyż co on niby ma oznaczać? Porzucenie terytorium i migrację – wędrówkę całego narodu do nowej ziemi obiecanej – zajęcie Antarktydy? No bo nie ma innych wolnych lądów! Na co niby mamy się zgodzić – na zaprzestanie wypłacania rent i emerytur? Zaprzestać leczenia chorych? W imię czego? Idiotów mówiących o tym, że Polska się nie udała i trzeba ją zacząć od nowa?

    Można się zgodzić, że naszemu krajowi nie zaszkodziłby „reset” systemu, w tym w szczególności rewizja i odrzucenie wszystkiego co jest złe w ramach zaszczepionego nam paradygmatu przeklętego neoliberalizmu, którego niewidzialną ale bardzo silną pięść wielu z nas miało przykrość poznać. Jednakże nie jesteśmy w stanie zmienić totalnie uwarunkowań, albowiem np. nie mamy możliwości pozbyć się zadłużenia zagranicznego – nie spłacając go bez konsekwencji itp. Po prostu nie da się bez konsekwencji odciąć od przeszłości i zacząć wszystkiego na nowo, owszem potrzebna jest przyśpieszona ewolucja w wielu dziedzinach, prowadząca do nadania krajowi nowych ram i zasad funkcjonowania w wielu dziedzinach publicznych, jednakże przeważnie wymaga ona okresu poprzedzającego w którym zachodzi zmiana mentalności prywatnej. Przykładowo odejście od „bo mi się należy” w stosunkach pracy kosztowało nas pierwsze dziesięciolecie transformacji – utrzymywanie państwowych molochów! Dzisiaj – tylko Donald Tusk odważył się pokazać Polakom, że muszą odejść od myślenia „bo mi się należy” w stosunkach zabezpieczenia społecznego. Wprowadzono wiek 67 – najbardziej delikatnie jak się dało – ale co? Czy jest ktokolwiek z tego zadowolony? Może byłby, gdyby premier wyciął część przywilejów emerytalnych – no bo wiadomo, że nic tak nie cieszy jak cudze nieszczęście. Właśnie dlatego warto zrozumieć, jak bardzo potrzebna jest zmiana mentalności. Niestety ona musi trwać i trwać. Można ją stymulować, jednakże to może wiązać się z koniecznością ponoszenia konsekwencji ewentualnej reakcji. Jednakże kto ma ochotę na rządy prawicowej-prawicy? Tylko osoby nie rozumiejące konsekwencji, a konsekwencje są nieuniknione – modernizacji kraju – owszem dodajmy – ślimaczącej się! Nie da się zatrzymać ani odwrócić bez zabicia około trzech milionów obywateli w wyniku wojny domowej. Po prostu procesy zapoczątkowane są dla części ludzi bardziej korzystne niż dla większości. Niestety na tym, czyli na nierówności i wyzysku polega kapitalizm. Nie można tego nie akceptować – jeżeli się go wprowadza. Można te jego negatywne cechy starać się ograniczać i amortyzować, jednakże jest to bardzo trudne.

    Wnioski – koszty skończenia z tym bałaganem i zaczęcia od nowa byłyby zbyt duży, zwłaszcza w wymiarze społecznym i ogólnego chaosu. Naturalną pokusą dla kolejnych oceniających dokonania po kolejnym wyzerowaniu byłoby znowu zaczynanie wszystkiego od nowa. Więc jest to droga donikąd, ponieważ istotą państwa i społeczeństwa jest nieprzerwane trwanie jako continuum i ciągły rozwój, a nie pozwalanie sobie na resety, wyzerowania czy też zaczynanie od nowa. Poza tym, tak zupełnie na marginesie – jako Polacy nie możemy zapominać, że już kiedyś ktoś inny parę razy w historii decydował właśnie o „skończeniu” naszego państwa. Nie można słuchać głupców, ani pożytecznych idiotów. Jednakże nikt nam nie może zabronić dyskusji o potrzebie zmiany paradygmatu rozwoju!