• 16 marca 2023
    • Polityka

    Nowak przed prokuratorem a Kaczyński?

    • By krakauer
    • |
    • 01 stycznia 1970
    • |
    • 2 minuty czytania

    Jeżeli pan Sławomir Nowak ma stanąć przed prokuratorem za zatajenie faktów – nieuwzględnionych w oświadczeniu majątkowym, to co z panem Jarosławem Kaczyńskim? Czy nie ma na liberalnej prawicy żadnego polityka, tak jak dzielny donosiciel z „Solidarnej Polski”, który doniósł na Nowaka? Czy może „pan Prezes” to święta krowa i nie można go „zgłosić” za niezgłoszoną darowiznę w postaci darmowej pomocy prawnej przez trzy lata?

    Sprawa jest z punktu widzenia prawa oczywista – każdy, kto wie o możliwości popełnienia przestępstwa przez kogokolwiek powinien o tym donieść. Ponieważ polityk ma immunitet – sprawa musi być oczywista i najlepiej, żeby donosił na niego inny polityk, także mający immunitet, wówczas regres nie zniszczy życia zwykłemu zjadaczowi chleba ponieważ teoretycznie pozwy każdy składać może, no ale niektórzy jak zawsze mają gorzej.

    Błąd pana ministra Nowaka nie podlega dyskusji – jeżeli miał on własność, podlegającą pod zgłoszenie ale tego nie uczynił to znaczy że zataił. No i można sobie teraz badać przesłanki oraz społeczną szkodliwość przez rok w prokuraturze, potem zupełnie bezpiecznie prowadzić sprawę przez trzy do pięciu lat w pierwszej instancji bez kończenia jaj wyrokiem, no a przecież pan minister może się potem odwoływać. W międzyczasie minie ta kadencja do końca i może następna, bez wydania wiążącego ostatecznie wyroku. Tak działa prawo i nic się nie da na to poradzić. Oczywiście proszę się nie spodziewać skazania pana ministra na katorgę – w najgorszym wypadku dostanie grzywnę, no chyba że sprawa okaże się rozwojowa i prokuratura doszuka się niezgodności w jego zeznaniach majątkowych – i coś na niego będzie miała w sensie podatkowym. Wówczas może nie być wesoło, jednakże droga do tego daleka a wszystko może się skończyć umorzeniem. Nie ma o co kruszyć kopii – to naprawdę śmieszny zarzut dla polityka rangi ministerialnej! W istocie problem żenujący – wynikający z banalnej zazdrości – bo człowiek ma dobry gust, stać go i lubi lepsze zegarki.

    Natomiast potencjalna sytuacja prawna pana Jarosława Kaczyńskiego jest nie tylko trudna, ale wręcz niepewna, albowiem mamy tutaj do czynienia z okresem wieloletniego finansowania lub współfinansowania odpłatnej pomocy prawnej dla osoby fizycznej, co stanowi w rozumieniu naszego prawa darowiznę opodatkowaną, jeżeli nie jest się w określonym ustawowo kręgu bliskich. Oficjalna linia obrony jest taka, że pieniądze na pana mecenasa pochodziły ze składek członków klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Tak przynajmniej w jednej z wypowiedzi twierdził pan Mariusz Błaszczak – przewodniczący klubu parlamentarnego PiS, czyli osoba w sprawie finansów parlamentarzystów tej partii bardzo wiarygodna. Wedle jego zapewnień pan mecenas Rogalski miał umowę z klubem parlamentarnym na świadczenie usług pomocy prawnej. W ten sposób oddalono zarzuty rzekomego finansowania pana mecenasa ze środków publicznych (pochodzących z Kancelarii Sejmu), jednakże nie rozwiązuje to problemu darowizny, albowiem darczyńcami są tutaj osoby fizyczne – parlamentarzyści a obdarowywanym jeden z nich (i inne tzw. rodziny smoleńskie). Co prawda są dostępne informacje, jakoby pan Kaczyński miał brać kredyt na sfinansowanie pomocy prawnej, ale nie zostały one jeszcze ostatecznie zweryfikowane u źródła, więc dopuszczalne są domniemania bazujące na oświadczeniach członków klubu Prawa i Sprawiedliwości. Na tej podstawie można mówić, że mamy tam do czynienia ze zbiorowym celowym działaniem pomocowym – podobno parlamentarzyści składają się po 650 zł. Natomiast beneficjentem pomocy jest jak wskazano powyżej kilka rodzin oraz podobno pan Kaczyński.

    Jeżeli rzeczywiście pan Jarosław Kaczyński oraz inne osoby z rodzin których bliscy zginęli w tej dramatycznej katastrofie – korzystali ze wsparcia swoich przyjaciół i kolegów z klubu parlamentarnego PiS w postaci finansowania pomocy prawnej to można im jedynie gratulować solidarności. Jest przy tym oczywistym, że jeżeli tego nie wykazywali w zeznaniach podatkowych jako darowizn – to może być potrzeba zbadania ich zgłoszeń i prześwietlenie stanu prawnego w tej sprawie, albowiem mamy tutaj do czynienia z ewidentną darowizną w czystej postaci. Jeżeli nie płaciło się samemu za usługi adwokackie, a pieniędzy na ten cel nie przekazała nam fundacja mająca na celu np. wspieranie rodzin ofiar itp., lub nie zapłaciła za nas rachunku – z pieniędzy wcześniej zbieranych właśnie w takim celu – to musimy zapłacić podatek od darowizny, ponieważ dostaliśmy usługi adwokackie w prezencie od znajomych.

    W efekcie całe zamieszanie może się skończyć obowiązkiem podatkowym dla obdarowanych, chyba że minister finansów ze względu na społeczne znaczenie sprawy zrezygnowałby z dochodzenia podatku.

    Wniosek – ani sprawa pana Nowaka, ani sprawa pana Kaczyńskiego nie są zagadnieniami wartymi swojej wagi. Wykorzystywanie tych zagadnień w rozgrywce politycznej ma poziom wagi higieny łap psich. Oczywiście to wszystko i tak pod warunkiem, że Sejm RP zgodzi się na pociągnięcie obu czcigodnych parlamentarzystów do odpowiedzialności…