- Soft Power
Potrzebujemy spektakularnego sukcesu w wymiarze państwowym!
- By krakauer
- |
- 01 stycznia 1970
- |
- 2 minuty czytania
Potrzebujemy jako Naród spektakularnego sukcesu w wymiarze sportowym, który pozwoliłby nam zjednoczyć się wokół jego przesłania/dziedzictwa i uwierzyć, że możemy mieć tak samo udane państwo jak nasi zachodni sąsiedzi.
Polska od końca XVII wieku już zawsze kojarzyła się z porażką, nawet pierwiosnek sukcesu jakim była odbudowa państwa w latach międzywojennych został brutalnie zdeptany żołnierskimi butami naszych sąsiadów. Polacy mogli się tylko biernie przyglądać niszczeniu ich państwa i Narodu. Potem, z uwzględnieniem dramatu Powstań w Warszawie w trakcie wojny – było już tylko gorzej. Noc przymusu ustrojowego i narzuconej nowej formacji polityczno-społecznej w pełni przesłoniła radość z odbudowy. Nie było się z czego i czym cieszyć, zwłaszcza jak się było przesiedleńcem z ziem od Polski odciętych.
Ostatnie 23 lata transformacji to także okres w społecznym odczuciu trudny. Nie ma automatyzmu w dysproporcji bogactwa, w ogóle w kraju jest trudno o jakąkolwiek pracę. To nie jest system i kraj stworzony do odnoszenia sukcesów osobistych, dlatego też nie ma owoców w postaci sukcesów zbiorowych. No bo z czego się cieszyć? Udanie przeprowadzonej imprezy piłkarskiej? Przecież to byłby czysty idiotyzm.
Na szczęście czasy wojowania w Europie mamy za sobą lub tak nam się tylko wydaje, w każdym bądź razie obecnie panuje okres względnego spokoju – nie zapowiadający, żebyśmy mieli się wykazywać na polu walki. Wystarczą nam misje zagraniczne, jednakże one, a w szczególności awantura iracka – nie były i nie są powodem do żadnej chwały.
Pozostaje więc sport, gospodarka, kultura, nauka i technika oraz budownictwo. To są dziedziny życia społeczno-gospodarczego współczesnych państw, gdzie można poprawić nastrój i motywację całej populacji – dzięki spektakularnym i najlepiej użytecznym osiągnięciom. W sporcie mamy taką szansę – jest duże prawdopodobieństwo, że wspólnie z naszymi słowackimi przyjaciółmi zorganizowalibyśmy Zimowe Igrzyska Olimpijskie w 2022 roku, trzeba tą szansę wykorzystać i zrobić wszystko, żeby się udało.
W zakresie gospodarki jest trudno, ponieważ tutaj właśnie mamy najwięcej do dokonania. Generalnie nadal jesteśmy zacofanym krajem z archaiczną strukturą rolnictwa! O Gospodarce Opartej na Wiedzy możemy sobie marzyć tak samo jak o budowie metra w innych miastach poza Warszawą. W zasadzie nie produkujemy niczego takiego, co powodowałoby, że nasza gospodarka ma samodzielną dynamikę. Większa część naszej produkcji to półprodukty i przetwórstwo z wykorzystaniem zaawansowanych technologii naszych właścicieli. Nie istnieje nic o czym z dumą możemy powiedzieć – to jest polskie, to nasze osiągnięcie – to tu powstało, to nas reprezentuje. Niestety ten stan rzeczy jest efektem skandalu jakim jest brak polityki gospodarczej, niestety nie można w obowiązującym stanie prawa nikogo za to powiesić ani nadziać na pal, a wielka szkoda, gdyż tylko w ten sposób można karać głupców.
Polska kultura w zasadzie ma wymiar historyczny i masowy, w swoim średnio-prymitywnym ludowym akcencie. Nie oznacza to że jest zła, jednakże w większości przejawów jest prymitywna. Mamy wielkich twórców, wielkie nazwiska, ale oni przeważnie już nie żyją, a ci którzy żyją – niestety przeważnie nie są doceniani za życia zwłaszcza przez oficjalne czynniki decydujące o przydziale pieniędzy publicznych. Efekty są takie jakie są, pod względem bilansu – importujemy kulturę, głównie z zachodu, sami wytwarzając dzięki nielicznym genialnym twórcom jedynie coś w jakichś niszach, często i tak mimo wszystko odnosząc sukcesy. Niestety nie ma czegoś takiego, z czym współczesny Polak – rozumiejąc przesłanie artystyczne, mógłby się identyfikować. Szczytem sukcesu okazała się ekspansja polskiego „Disco-Polo” na rynek chiński!
Nauka i technika są porażkami i leżą, polska współczesna nauka jest przykładem – jak nie powinno się organizować infrastruktury naukowej, jeżeli chce się cokolwiek osiągnąć, nawet na płaszczyźnie edukacji. Przypomnijcie sobie państwo kiedy ostatnio był polski Nobel za osiągnięcia naukowe? Gdzie jest słynna polska (lwowska) szkoła matematyczna? Gdzie osiągnięcia na polu nauk podstawowych międzywojnia? Czy nikt u nas już nie jest w stanie myśleć abstrakcyjnie? Wszystkie dziedziny poza nielicznymi przypadkami leżą, a związku z realnym światem, czyli przekłuwania sukcesów naukowych w biznes – pomimo wysiłków państwa po prostu nie ma. Oczywiście może obrazić się na takie widzenie sprawy kilku wybitnych wynalazców, jednakże trzeba się pogodzić ze smutnym obrazem – większość polskiej nauki to nauki humanistyczne, chociaż czy widział ktoś ostatnio jakieś opracowanie naukowe dzieł Mickiewicza lub Sienkiewicza? Polska nauka zamiera, pogrążona w niemocy tatusiowych pracowników katedr, porażonych wszechmocą nepotyzmu, układów, układzików lub po prostu braku zainteresowania efektami przez świat zewnętrzny. Technika podobnie, ponieważ nie ma przemysłu – w kraju zachowało się może pięć wyższych uczelni technicznych na jako takim poziomie, przynajmniej intelektualnie i pod względem bazy dydaktycznej nadążających za średnią światową. Jednakże jeżeli chcecie państwo w Polsce coś wymyśleć, to… szkoda słów, aczkolwiek wykorzystywania uczelnianego sprzętu w ramach prywatnej działalności „po godzinach” nie brakuje – celują w tym zwłaszcza laboratoria analityczne nowoczesnej medycyny.
Budownictwo, niestety tutaj także w naszym kraju „szału nie ma”. Jeżeli nie zadziwimy sąsiadów gigantyczną figurą Jezusa lub 1000+n-tym pomnikiem wiadomo kogo to nie ma co liczyć na dobrą architekturę publiczną. Główni budowniczy czyli samorządy miejskie nie budują, ponieważ liczy się głównie wydawanie środków unijnych na ilość, a dzisiaj już nie bardzo da się wydawać, ponieważ pan minister wiadomo który – nie ma litości dla samorządowców. Państwo też w zasadzie niczego nie buduje, raczej pozwala zamykać „zbędne” szkoły. Poza zamierzeniami sakralnymi w zasadzie nie ma niczego godnego uwagi. Natomiast prywatni inwestorzy – owszem – potrafią zaskoczyć, ale niestety to nie jest budownictwo publiczne w tym sensie, że „dla każdego”, patrząc na piękne warszawskie wieżowce musimy mieć świadomość, że to jest dla wąskiej elity, którą na to stać. Cała reszta społeczeństwa może sycić się widokiem, ewentualnie cieszyć się z cienia jaki takie budynki dają. Poza niewątpliwym sukcesem naszego „wiklinowego” pawilonu na Expo w Aichi w 2005 roku w Japonii – nic więcej się nie wydarzyło. Jedynie groźny pan minister spraw zagranicznych, od czasu do czasu pohukuje niczym Katon, że Pałac Kultury i Nauki należy zburzyć! Chociaż kto wie? Może po porażce szpetnego czegoś na Pradze co nie wiadomo do końca czy jest stadionem z funkcją baseno-sauny, czy też biurowcem z funkcją stadionu – właśnie postawienie czegoś nowego na miejscu tego budynku nie byłoby „nowym początkiem” – symbolicznym momentem przełamania historycznego fatum?
Na pewno będzie tym wydarzeniem przyjęcie euro, jednakże czy to się nam uda? Zobaczymy.