• 16 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Polska mentalność i obyczajowość promuje uległość

    • By krakauer
    • |
    • 01 stycznia 1970
    • |
    • 2 minuty czytania

    Niektórzy znani przedstawiciele elity kulturowej tego państwa uważają nasze społeczeństwo za kołtuńskie, zdarzają się politycy uznający nasz kraj w ogóle za dziki, co więcej Polacy sami dla siebie najdelikatniej mówiąc bywają trudni. Nie chodzi nawet o stosunek ludzi w urzędach lub w mundurach do klientów systemu, ale o nadzwyczajną w naszych realiach podejrzliwość. O niezamykaniu mieszkania przy wyjściu z domu nie ma o czym marzyć, podobnie jak trudno kupuje się u nas samochód używany – morze nieufności i ujemny kredyt zaufania. Polak spotykający Polaka na swojej drodze życia nie spodziewa się po nim niczego dobrego, co więcej ten drugi także odnosi się z rezerwą. Zarazem panuje powszechne przekonanie, że najlepiej jest się „nie wychylać” i że „jakoś tam będzie”.

    Zabory, okupacje, nawet późne zniesienie pańszczyzny zrobiły swoje. Kapitał zaufania społecznego w Polsce nie istnieje. Co więcej istnieje cały szereg społecznych nakazów i zakazów warunkujących pożądane z punktu widzenia większości zachowanie. Jednostki w jakikolwiek wyróżniające się odstępstwem od normy są „inne”, przy czym nie ma znaczenia, czy w znaczeniu pozytywnym, czy negatywnym – zawsze spada na nie sankcja społeczna, ponieważ odróżniają się od normy. W ten sposób następuje społeczne zrównanie dramatów alkoholików i złodziei z twórcami i przedsiębiorcami. W naszej kulturze jeżeli jesteś nieprzydatnym do niczego nierobem, łazikiem i ogólno-życiową porażką lub człowiekiem kreatywnym np. przedsiębiorcą – na starcie jesteś przegrany, ponieważ społeczeństwo nie ma do ciebie zaufania i traktuje cię podejrzliwie. Nie jest łatwo być innym, ponieważ od tego jest już tylko krok do odrzucenia, a odrzucać to nasze społeczeństwo akurat nadzwyczajnie skutecznie i dotkliwie potrafi.

    W domu, na podwórku, szkole, na studiach – Polak od małego jest przystosowywany przez środowisko do poddania się jej presji. Prześladuje się skutecznie wszelkich odmieńców, grubasy nie mają szans, rudzi, piegowaci, albinosi. Grupa zawsze znajdzie powód żeby poprzez odpowiednio dawkowane poniżenie wskazać nieszczęśnikowi lub nieszczęśniczce jego/jej miejsce w hierarchii ogólnej. Te same schematy są potem przenoszone na życie zawodowe i społeczne. Wszystko zawsze obraca się wokół dyktatury ciemniaków, wynoszących z własnych domów totalne chamstwo i prostactwo. Jeżeli się poddasz raz nigdy już nie będziesz sobą, ale na postawienie się grupie składającej się z całego stada nawzajem sycących się swoją próżnością idiotów trzeba mieć charakter i osobowość. To bardzo rzadkie cechy w społeczeństwie ludzi, którzy się ciągle czegoś musieli bać.

    Na to wszystko nakłada się, czy też co jest o wiele bardziej prawdopodobne – wszystko to wynika z nieopatrznie i źle rozumianej nauki kościoła dominującego, nieudolnie i z błędami wdrażanej przez nie do końca rozumiejących swoje powołanie jego oficjalnych funkcjonariuszy. Miewa to szczególnie jaskrawe oblicza na wsiach i w małych miasteczkach, gdzie opinia o człowieku pozostaje na całe życie, a nawet powielane są opinie o rodach na całe pokolenia. Ciężko jest przełamać kanony i wzorce małych społeczności, szczególnie te niepisane zasady, które potrafią spowodować, że ludzkie życie może się zmienić w koszmar i ciąg nieszczęść.

    Oczywiście powiedzenie, że nasze społeczeństwo równa wszystkich w dół i stygmatyzuje każdego kto ma inne zdanie od ogółu byłoby przesadą, ale najdelikatniej to ujmując – nie ma dzisiaj u nas zbyt wielu orłów! Co to oznacza w praktyce? Przykładowo tłamszenie wolnego myślenia i całego sektora twórczego. Spróbuj w naszych realiach być artystą! Największe dramaty zdarzają się jak talent muzyczny ujawni się u dziecka z bloku! Wówczas cierpią wszyscy.

    Nie lubimy tych wyróżniających się, czasami trudno jest nawet przełamać kanon ubierania się, jeżeli ktoś ma zbyt kolorową kurtkę lub samochód w innym kolorze niż ciemny grafit, czerń lub srebro – to znaczy, że ma coś do zamanifestowania. A jeżeli tak to wiadomo, że zbiorowość tego nie lubi, ponieważ nasza zbiorowość nie lubi wychylania się.

    Na marginesie można się jedynie zastanowić jakiej odwagi i jakiego samozaparcia wymagało „postawienie się” systemowi jakiego dokonał pan Lech Wałęsa. Wówczas przecież było jeszcze gorzej a mechanizmy ostracyzmu społecznego skutecznie wzmacniała ogólna atmosfera strachu. Jednak jemu się udało, odważył się i to mając na utrzymaniu jako zwykły robotnik całą gromadkę dzieci! Kto dzisiaj odważyłby się zaprotestować przeciwko złodziejstwu i systemowi?