- Polityka
Przyszłość polityczna pana Jarosława Gowina?
- By krakauer
- |
- 01 stycznia 1970
- |
- 2 minuty czytania
Odejście z rządu jednej z niewielu osobowości to szok dla zwolenników Platformy Obywatelskiej, ponieważ widać jak na dłoni, że ta partia polityczna przeżywa właśnie trudny okres. Nie jest to już nawet zwykłe zmęczenie materiału, ale raczej starcie zawiedzionych ambicji z trudną do przewidzenia rzeczywistością.
Premier zdymisjonował pana Gowina z powodów trudnych do obrony, w zderzeniu z poprzednimi dymisjami ministrów sprawiedliwości. Jest przy tym oczywiste, że pan Gowin dostał ten stołek z powodów politycznych, jednakże, jako chyba jedyny odważył się przeciwstawić teoretycznie zarządzanemu a w praktyce – rządzącemu tym ministerstwem środowisku. To za to został ukarany, ponieważ wyborcze pomysły Platformy Obywatelskiej – kosztowałyby ją obecnie zbyt dużo, po prostu pan Gowin, jako – jeden z niewielu samodzielnie myślących polskich polityków został ukarany za to, że myśli i jeszcze do tego pozwala sobie na samodzielne – nieskonsultowane z prawdopodobnie rzecznikiem rządu wnioskowanie.
Jarosław Gowin to osobowość polityczna, czy to się komuś podoba czy nie. To człowiek wyrażający całą swoją postawą, całym swoim dorobkiem i przekonaniami – jednolite, niezachwiane przesłanie. Właśnie takich polityków potrzebuje nasza scena polityczna, jakkolwiek w wielu kwestiach szczegółowych – możemy się z tym panem nie zgadzać to trzeba go szanować, jako prawdziwego i rzeczywistego męża stanu – jednego z niewielu na naszym politycznym firmamencie.
Ponieważ jego obecność w rządzie była zdecydowanie bardziej pomyślana, jako sposób na polityczne „umoczenie go”, na zasadzie „masz i się wykaż”, to po pierwsze nie ma on czego żałować, a po drugie ocena jego działalności w tak nieprzychylnym środowisku i w warunkach realnego bycia na przysłowiowym „ruszcie” musi być jednoznacznie pozytywna. Na pewno mógł zrobić więcej, jednakże jako jeden z niewielu ministrów tergo niby-rządu, w ogóle cokolwiek robił i nie można się dziwić, że za to oberwał. Nie jest to jednak cios, który kończyłby jego karierę polityczną, sfabrykowano materiał telewizyjny, odpowiednio go nagłośniono, skrzyżowano jego wypowiedzi w taki sposób, żeby nie wynikał z nich logiczny wniosek, ale potwierdzenie tezy pisanej w pewnej telewizji na czerwonym pasku i koniec, ot mamy powód do odwołania, w istocie chyba naprawdę najlepszego ministra tego tzw. rządu.
Pan Jarosław Gowin jest politykiem zdecydowanie większego formatu niż szyty dla niego ministerialny garnitur, ten człowiek z powodzeniem może kandydować po najwyższe godności w państwie, z pewnością byłby o wiele lepszym prezydentem od pana Komorowskiego, chociażby tylko ze względu na różniący obu panów potencjał intelektualny i styl wypowiedzi oraz związany z autoprezentacją styl bycia. Gowin to, czego brakuje Komorowskiemu ma prawdopodobnie „wrodzone”, chodzi oczywiście o dostojeństwo, powodujące, że może trzymać polityków mniejszego kalibru na dystans, a wśród ludzi wzbudza najważniejszą rzecz, jaką może wzbudzać polityk – kredyt zaufania i chęć wysłuchania. Więcej nie trzeba, żeby odnieść sukces.
Właśnie te indywidualne cechy pana Gowina powodują, że bez najmniejszego problemu mógłby on stworzyć własną organizację polityczną, ewentualnie dołączyć, jako lider do ruchu już istniejącego, nadając mu nowy polityczny wymiar.
Podany przez niego pomysł – ubiegania się o prezydenturę Krakowa z pewnością jest warto rozważenia, jednakże nie ma tutaj szans bez wsparcia środowisk, które go nie poprą, ponieważ są ze sobą skłócone już od samego momentu zawiązania krakowskiej Platformy Obywatelskiej, nie mówiąc już o niechlubnym i do dzisiaj zastanawiającym de facto „usunięciu” z partii – Jana Marii Rokity. Właśnie tego losu prawdopodobnie życzy panu Gowinowi pan premier, jak również w samym Krakowie nie brakuje ludzi, którzy chętnie by go utopili w łyżce wody lub nawet kropli, a także na sucho. Jednakże na powtórzenie błędów Rokity pan Gowin jest zdecydowanie zbyt doświadczony, właśnie po obserwacji dramatu Rokity i tego jak go potraktowano. Otóż, każde dziecko w Krakowie wie, a nawet każdy gołąb na krakowskim rynku też to poświadczy, że nie da się samodzielnie wejść na listę wyborczą do Sejmu w Krakowie bez poparcia wspomnianych środowisk i zatwierdzenia przez górę. Po to przez lata podcina się skrzydełka lokalnym politykom i po to znajduje się na liderów ludzi bez jakiegokolwiek wyrazu, dokonań a nawet umiejętności logicznego wysławiania się, żeby mogli szachować takich ludzi jak pan Jan Maria Rokita, nieco później pan Łukasz Gibała (wspaniała, wielowymiarowa postać!) a obecnie pan Jarosław Gowin.
Potencjał doskonałych krakowskich polityków, jaki został „wyrżnięty” na pniu jest dramatyczny, ponieważ właśnie przez te partyjne gierki i przepychanki – nie tylko złamano porządnym ludziom kariery (jak pan Tomasz Szczypiński), ale przede wszystkim straciliśmy wszystko to, co te naprawdę wybitne i nastawione państwowo osoby mogłyby zdziałać na najwyższych stanowiskach państwowych zamiast tego festiwalu klaki i miernot, jaką obserwujemy już drugą kadencję tzw. rządu! O ile bogatsza byłaby Polska, gdyby ci wspaniali ludzie – mogli działać, tak jak im nie pozwolono – uczciwie! Zwyciężyło gałgaństwo, kłamstwo, denuncjacje, oszołomstwo i bylejakość, w tym słynne bycie miernym, biernym, ale wiernym.
To wszystko może dzisiaj przełamać Jarosław Gowin, zwłaszcza, jeżeli udałoby mu się skrzyknąć wokoło siebie innych krakowskich polityków, których klaka i miernoty w tak brutalny sposób potraktowały. Decyzja należy do niego, zobaczymy jak się sprawy potoczą, na pewno nie będzie miał złudzeń i po doświadczeniach właśnie Rokity i Gibały nie pozwoli sobie na „wiarę” w nawet ostatnie miejsce na liście.
No chyba, że przed wyborami nie będzie już Platformy Obywatelskiej (a Jan Maria Rokita powróci) i będzie można przystąpić do nowego rozdania w oparciu o rzeczywiste autorytety, a takim zdecydowanie jest i pozostanie pan Jarosław Gowin!