- Historia
Gladio animadverti placet – prześladowanie chrześcijan w Cesarstwie Rzymskim
- By trener basseta
- |
- 28 kwietnia 2013
- |
- 2 minuty czytania
Prześladowania chrześcijan miały miejsce w okresie kiedy Cesarstwo Rzymskie cieszyło się spokojem i dobrobytem. Lata 138-192 to okres szczytu potęgi Imperium, na który przypada panowanie dynastii Antoninów tj. Antonina Piusa, Marka Aureliusza (z Lucjuszem Werusem w latach 161-169) i Kommodusa, który jest jej ostatnim przedstawicielem. W historii prześladowania chrześcijan niejednokrotnie przedstawiane są jako jeden pierwszorzędnych z celów polityki cesarskiej. Niemniej jednak, w okresie bogactwa i rozwoju, szczególne znaczenie miały relacje pomiędzy chrześcijanami, a resztą społeczeństwa i urzędnikami niższego szczebla.
W niniejszym ujęciu zostały wykorzystane źródła z epoki i analiza tego materiału doprowadziła mnie do tezy, iż prześladowania chrześcijan w latach 138-192 wynikały z funkcjonowania w społeczeństwie paradygmatu chrześcijanina – wroga Cesarstwa Rzymskiego.
Niewątpliwie, w tamtej epoce na życie społeczeństw mocno oddziaływał cesarz. Przede wszystkim dlatego, że jego możliwości decyzyjne były przeogromne. Jednakże, dla cesarzy antonińskich, rozwijający się ruch chrześcijański pozostawał kwestią marginalną. Decyzje w sprawach chrześcijan należały głównie do administracji niższego szczebla, która kierując się ogólnymi wytycznymi, w znacznej mierze wprowadzała własne metody postępowania. Stosowanie przez rzymskich urzędników własnych, często bezwzględnych, praktyk „radzenia sobie z chrześcijanami” było uprawnione w szczególności kiedy chodziło o egzekwowanie czci wobec cesarza.
Jak już wspomniałem, w przedstawionym okresie na dynamikę prześladowań ludzi przyznających się do wiary chrześcijańskiej wpływała także lokalna społeczność. Religia chrześcijańska by móc przetrwać, nie uznawała koegzystencji z innymi wierzeniami, pragnęła nawet je wyeliminować. Chrześcijaństwo było jednoznaczne z odejściem od kultów starożytnych i związaną z nimi specyficzną mentalnością. Przyjęcie „nowej wiary” przez mieszkańców prowincji było po pierwsze nie zrozumiałe, a po drugie źle postrzegane. Różnice jakie dzieliły ówczesny świat starożytny, a religię chrześcijańską ilustrują słowa Franza Cumota, wybitnego historyka religii:
„Przypuśćmy, że współczesna Europa widzi, jak wierni opuszczają kościoły chrześcijańskie, żeby wychwalać Allaha lub Brahmę, przestrzegać przepisów Konfucjusza lub Buddy, stosować maksymy shinto. Wyobraźmy sobie ogromne wymieszanie wszystkich ras świata, w którym arabscy mułłowie, chińscy uczeni, japońscy bonzowie, tybetańscy lamowie, hinduscy panditowie głoszą jednocześnie fatalizm i predestynację, kult przodków i poddanie boskiemu władcy, pesymizm i wyzwolenie przez unicestwienie; w którym wszyscy ci kapłani wznoszą w naszych miastach świątynie o egzotycznej architekturze i odprawiają w nich swoje różnorodne obrządki. Ten sen, który w przyszłości być może się zrealizuje, ukazywałby nam dość wierny obraz niespójności religijnej, w jakiej się szarpał świat starożytny przed Konstantynem [tj. 306-337, przyp. aut.]”
Przenieśmy się do roku 156 na igrzyska w Smyrnie (obecnie Izmir w zachodniej Turcji). Przybył tam namiestnik prowincji, Lucjusz Statiusz Kwadratus. Dla pogańskiej społeczności miasta igrzyska były ważnym, oczekiwanym wydarzeniem: manifestacją społeczno-kulturowej jedności i okazją do zdobycia jedzenia, hojnie rozdawanego przez fundatora igrzysk. Czy przeciętnego Smyrneńczyka mogli denerwować ludzie odcinający się od tej tradycji? Odpowiedź zdaję się być oczywista. Polikarp – ówcześnie znany przedstawiciel nauki chrześcijańskiej – najprawdopodobniej śledzony, nie uchronił się przed policją miasta. Został ujęty, doprowadzony na arenę i tam sądzony. Przeciw sobie miał zarówno namiestnika jak i wrogo nastawiony tłum. Jak wynika ze starożytnej relacji, Kwadratus trzykrotnie namawiał oskarżonego aby zaparł się swojej wiary na rzecz złożenia ofiary bóstwu Cezara. Polikarp jednak zdecydowanie odmówił, co stało się pretekstem do rozstrzygnięcia rozprawy przez tłum. W konsekwencji przed tłum wystąpił herold i ogłosił wobec wszystkich, że Polikarp przyznał się, że jest chrześcijaninem – co wzbudziło ogólne zażenowanie, zgorszenie, a nawet wściekłość. Ludzie zaczęli domagać się śmierci skazanego i przygotowywać dla niego stos.
W efekcie podpalono Polikarpa i przyglądano się jego męczeństwu. Jego i inne „procesy” chrześcijan przeprowadzone w tym czasie są dowodem, że nie istniały ścisłe, sąsiedzkie, czy przyjacielskie relacje, które łączyłyby chrześcijan z pozostałymi mieszkańcami Smyrny. Samo prześladowanie, a raczej pogrom, był inicjowany oddolnie, przez ludność miasta, którą z chrześcijanami nie łączyło nic, nawet skrawek wspólnej płaszczyzny wartości czy zainteresowań.
Przejdźmy teraz do Rzymu. Prawdopodobnie w latach 163-167, za panowania cesarza Marka Aureliusza, pierwszy chrześcijański filozof Justyn został skazany i postawiony przed Rustykusem – prefektem miasta, czyli jego zarządcą (łac. praefectus urbi). Jest to parcjalny przykład męczeństwa chrześcijańskiego intelektualisty w połowie II wieku, który staje naprzeciw reprezentanta pogańskiej elity umysłowej. Rustykus postanowił najpierw podjąć głębszy dialog z Justynem – oczywiście dla celów politycznych. Można odnieść wrażenie, że źródła historyczne mówią o dyskusji dwóch filozofów, której rzeczywisty powód pozornie wydaje się nieistotny. Jednak Rustykus próbował zbadać sprawę i dowiedzieć się, czym właściwie jest nauka chrześcijan; nie posługiwał się agresywną retoryką. Zapytał Justyna: „Jakich nauk jesteś zwolennikiem?”. Prefekta interesowało chrześcijaństwo raczej jako pewne zjawisko występujące w podległej mu społeczności. Co więcej, w swych pytaniach dociekał przyczyn rozwoju chrześcijaństwa. Prawdopodobnie nie dysponował tak dużą wiedzą aby rozumieć kim właściwie był zwykły chrześcijan. Nie dziwią więc pytania Rustykusa np. o miejsce zebrań chrześcijan. Jakkolwiek rozmowa „na poziomie” miała swe tragiczne zakończenie. Wydano wyrok śmierci. Justyn poniósł śmierć przez ścięcie wraz z sześcioma innymi skazanymi, którzy również przyznali się do bycia chrześcijanami i nie chcieli złożyć ofiary bogom oraz cesarzowi. Co ciekawe, Justyn i współmęczennicy byli obywatelami Cesarstwa, a Rzymskie prawo przewidywało wobec obywateli procedury, które mogły oddalić wykonanie wyroku lub doprowadzić do zmiany sytuacji oskarżonych.
Ten sam Justyn przekazał informacje o męczeństwie Ptolemeusza i Lucjusza. Rzecz działa się również w Rzymie, za prefekta Urbikusa, około 160 roku. Ptolemeusz został oskarżony „o chrześcijaństwo” na podstawie donosu. Godna uznania skuteczność policji rzymskiej nie poszła w parze z przestrzeganiem prawa. Policja działała, bowiem na tyle samowolnie, że Ptolemeusz był w więzieniu długo trzymany i męczony. Nie było przeciwko niemu dowodów. Postawiony przed Urbikusem, otrzymał tylko jedno pytanie: czy jest chrześcijaninem. Po odpowiedzi, która podług ogólnych wytycznych dla rzymskiej administracji, godziła w cesarski wizerunek Urbikus wydał rozkaz wykonania wyroku śmierci. Podobnie stało się z Lucjuszem, który zwrócił uwagę prefektowi, że wyrok skazujący Ptolemeusza nie ma oparcia w stanowisku cesarza, który wobec chrześcijan nie stosował represji. Urbikus, lubiący szybkie i proste rozwiązania, również skazał Lucjusza na śmierć przez ścięcie.
Natomiast, w pobliżu dzisiejszego Tunisu, za panowania cesarza Kommodusa powstał akt o wielkiej wartości historycznej i sile przekazu. Chodzi o protokół z procesu chrześcijan, dzięki któremu dysponujemy dokładnymi informacjami na temat gdzie i kiedy sądzono sześciu chrześcijan, posiadających obywatelstwo rzymskie (jednoznaczne z pełnią praw cywilnych). Jest to najstarszy, dokładnie datowany protokół sądowy dotyczący kwestii chrześcijan, spisany w języku łacińskim. Dokument precyzuje obraz sposobu przesłuchiwania i użycia określonej formuły prawnej wobec oskarżonych. Jak wynika z jego treści, proces odbył się 17 lipca 180r., w kancelarii namiestnika Wigeliusza Saturnina w Kartaginie. Oskarżeni chrześcijanie pochodzili ze Scilii w Numidii w Afryce. Namiestnik łagodnie traktował oskarżonych, chciał znaleźć inne rozwiązanie niż wydanie wyroku śmierci. Nie żądał aby składali ofiarę bogom i cesarzowi, ale żeby złożyli przysięgę na geniusz cesarza. Jednak jedną z wielu rzeczy, której chrześcijanie w związku ze swoim wyznaniem nie mogli zaakceptować, była idolatria, nawet formalna, lub chociażby tylko jej sprzyjanie. Wigeliusz chciał dać oskarżonym trzydzieści dni do namysłu i zmiany ich stanowiska. Był jednak bezradny wobec biernego oporu i proces zakończył się wydaniem wyroku „Gladio animadverti placet” – śmierć przez ścięcie. Należy jednak zaznaczyć, że nie stosował wobec oskarżonych żadnych tortur ani nie skazał ich na spalenie tudzież inną z kar, które praktykowano w całym Cesarstwie. Zastosował karę w tym przypadku najłagodniejszą, zastosował utarte rozwiązanie prawne w tego typu wyrokach.
Wszelkie kulty i wierzenia musiały być uznawane przez państwo, także na prowincji, w Galii, w Afryce czy Azji Mniejszej. Naturalnie to, co nie było aprobowane przez państwo, z czasem stawało się jego wrogiem. Praktykę tę zastosował już cesarz Tyberiusz, który musiał poradzić sobie z kultami wschodnimi, które przenikały do Cesarstwa. Jednak prześladowanie chrześcijan nie wynikało wprost i wyłącznie z polityki cesarskiej. Oskarżanie grup chrześcijańskich było efektem tendencji do kontroli nad społecznością lokalną, czego dowodzi przykład prefekta Rustykusa. Przecież chciał on stworzyć obraz lokacji miejsc potencjalnie niebezpiecznych, wykorzystując do tego Justyna i wypytując go o najważniejsze informacje. Z kolei w prześladowaniach w Smyrnie pojawiły się oskarżenia o niemoralne praktyki. Nazwa „Chrześcijanin” stała się wśród członków ówczesnego społeczeństwa cesarstwa synonimem człowieka działającego na szkodę państwa i stanowiącego groźbę dla pokoju bożego (łac. pax deorum). Ponadto, w ujęciu socjologicznym, potrzeba przynależności do wspólnoty w ramach jednego państwa była bardzo ważna dla mieszkańców Smyrny. Społeczność ta dążyła do osiągnięcia pokoju, dobrobytu i zapewnienia rozrywki – jak w każdym dużym mieście pogańskim. Polityka cesarza pokazywała, że pewne korzystne minimum socjalne jest osiągalne i trwałe. Prześladowania to dowód na potrzebę ujścia społecznego niezadowolenia i zaspokojenia rozrywki, która z perspektywy współczesnego człowieka występowała w odrażającej formie. Oskarżenie o chrześcijaństwo było komfortowe dla władz, ponieważ kierowało niezadowolenie społeczne w kierunku odległym od administracji i zarządców. Jednocześnie możliwość oskarżenia stanowiła przede wszystkim o słabości bodaj jednego z największych pomników kultury starożytnej, jaki odziedziczył świat zachodni: prawa. Cesarstwo rzymskie w latach 138 – 192 niestety nie wypracowało prawa jednolitego dla chrześcijan – obywateli cesarstwa.