• 16 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Czy mamy prawo obawiać się HIV/AIDS?

    • By krakauer
    • |
    • 01 stycznia 1970
    • |
    • 2 minuty czytania

    Który rodzic wyśle swoje dziecko do przedszkola, o którym byłoby wiadomo, że są w nim dzieci chore na HIV/AIDS? Kto z państwa chciałby mieszkać w sąsiedztwie osób chorych na tą chorobę, – jeżeli miałby prawo do świadomego wyboru? Wreszcie, kto zaakceptowałby chorego na HIV/AIDS w swoim środowisku pracy, jako współpracownika, może szefa?

    Problem ma dwie strony z jednej jest majestat dramatycznej i śmiertelnej choroby i towarzyszące jej strach i ludzki lęk, a z drugiej strony mamy prawdo ludzi do bezpiecznego życia – bez ryzyka nawet przypadkowego zarażenia się chorobą, którą nie sposób się zarazić w przypadku zdrowej populacji – bez osobników pozytywnych.

    Z jednej strony jesteśmy zobowiązani, jako społeczeństwo do humanitarnego traktowania chorych, ponieważ tego po prostu wymaga przyzwoitość, jednakże równolegle mamy pełne prawo chronić siebie, swoje dzieci i swój styl życia przed zagrożeniami, jakie wiążą się z obecnością osób chorych na HIV/AIDS, jak również osób z grup społecznych – szczególnie zagrożonych zarażeniem się tą okrutną chorobą.

    Uwaga chodzi o odczarowanie z poprawności politycznej problemu, przed jakim stoi nasze społeczeństwo – nie mówimy, bowiem o dyskryminacji, oznaczaniu lub izolowaniu osób chorych ze społeczeństwa, ponieważ naruszałoby to prawa człowieka i prawa obywatelskie osób chorych, ale o prawie osób zdrowych do bycia informowanym, a to w konsekwencji oznacza ochronę stanu zdrowia. Nic, bowiem tak nie zabezpiecza przez HIV/AIDS jak profilaktyka, której podstawą jest wiedza o głównych ogniskach występowania tej choroby. Podstawą ograniczania ryzyka zachorowania jest unikanie pewnego rodzaju kontaktów z osobami chorymi, jak również izolowanie ich poprzez ograniczenie swobody nieskrępowanego udziału we wszystkich aspektach interakcji w życiu społecznym i publicznym. Chodzi o banalne kwestie – jak obowiązek zakaz oddawania krwi, informowanie stomatologa (są specjalne gabinety), powstrzymywanie się od stosunków seksualnych itp. no i właśnie tutaj zaczynają się problemy, ponieważ jak zagwarantować bez stygmatyzacji – kontrolę zachowań osób chorych? Przy tym, bez łamania ich praw, a jedynie ograniczania ich tylko i wyłącznie o tyle, o ile ma to znaczenie zdrowotne dla reszty populacji (bezpośrednio chroni przed rozprzestrzenianiem się choroby).

    Jest oczywistym, że w obecnym stanie prawnym stygmatyzacja osób, nawet poprzez dostrzegalny jedynie dla uprawnionych użytkowników systemu – kod elektroniczny – jest niezgodna z prawem. Jednakże, czy musimy przez to godzić się na ryzyko świadomego zarażania HIV/AISDS przez osoby pozbawione hamulców moralnych – celowo zarażających „z zemsty” zdrowych członków społeczeństwa – oferując usługi seksualne? Nie tak dawno Warszawę przeraził przypadek Simona Moleke Njie, pisarza pochodzenia kameruńskiego, który świadomie zarażał chorobą. W świetle różnych doniesień prasowych była mowa o kilkuset osobach w kręgu zagrożenia. Czy taki przypadek nie powinien nas upoważnić do ochrony społeczeństwa? Czy świadome zarażanie HIV/AIDS nie powinno być specjalnie penalizowane (jest)?

    Problem polega na tym, że nawet, jeżeli osoba chora – zarazi w sposób nie świadomy, to trudno z tego tytułu wymagać od niej odszkodowania, ponieważ jako osoba przeważnie o średnich dochodach – sama może nie być w stanie opłacać swojego leczenia a co dopiero leczenia swojej ofiary. Co w związku z tym? Czy nie ma sposobu, żeby zadziałać przed wystąpieniem ryzyka zarażenia? Szanując prawa człowieka, ALE TAKŻE PRAWA LUDZI ZDROWYCH DO NIE PODLEGANIA POD ZWIĘKSZONE RYZYKO ZARAŻANIA! O czym się często zapomina – te prawa są równoważne

    Rozwiązaniem problemu mogą być tylko i wyłącznie powszechne, obligatoryjne badania – realizowane na całej populacji (w określonych granicach wiekowych) przymusowo – kilka razy w roku, co najmniej 2 lub 3 razy – ze względu na czas inkubacji wirusa. Wyniki powinny być jawne, tak żeby społeczeństwo mogło samo decydować o tym, czy chce ponosić ryzyko – współżycia, współpracy, czy też nawet kontaktu z osobami chorymi, czy woli się od nich dobrowolnie odizolować, np. zmieniając przedszkole, pracę, miejsce zamieszkania itp.

    Pamiętajmy o tym, że prawa osób chorych nie mogą oznaczać podwyższenia ryzyka osób zdrowych, jednakże system nie może nikogo wykluczać, zwłaszcza osób, które zostały zarażone przez przypadek lub w wyniku przestępstwa.

    Państwo – ma obowiązek wspierać i leczyć osoby chore, ale zarazem ma taki sam obowiązek o ile nie większy – do profilaktyki i ochrony zdrowej części populacji przed rozprzestrzenianiem się tej dramatycznej choroby. Z pewnością na jej leczenie należy przeznaczać więcej pieniędzy. A przede wszystkim potrzeba solidarności i zrozumienia z chorymi, ponieważ co zostało wielokrotnie stwierdzone przez oficjalne czynniki sanitarne i epidemiologiczne – ryzyko przeniesienia choroby z osoby zarażonej na osoby zdrowe przy zwykłych kontaktach (bez wymiany płynów ustrojowych) jest w standardowych sytuacjach praktycznie zerowe.

    Szczegółowych informacji w tej kwestii należy szukać najlepiej u profesjonalistów zajmujących się problemem z ramienia państwa (Ministra Zdrowia) – Krajowe Centrum do spraw AIDS, udostępniające szereg niezwykle ciekawych publikacji, które w wystarczającym stopniu mogą służyć za źródło wiedzy dla osób poszukujących informacji a nie stereotypów i plotek – [tutaj]; a także niesłychanie ciekawe – wręcz nadzwyczajnie interesujące zbiory informacji prasowych na temat zagadnienia dostępne także na stronie Krajowego Centrum – [tutaj].

    ***
    Do powyższego tekstu nadesłano artykuł polemiczny – serdecznie polecamy: „Czy mamy prawo obawiać się HCV?