- Społeczeństwo
5000 PLN za mandat drogowy to za dużo – rząd traci kontakt z rzeczywistością
- By krakauer
- |
- 19 lipca 2021
- |
- 2 minuty czytania
5000 PLN za mandat drogowy to za dużo – rząd traci kontakt z rzeczywistością. Ostatnie tragiczne wydarzenia na drogach wywołały standardową relację polityków. Mający władzę zagrzmieli o potrzebie zaostrzenia kar, padła propozycja ze strony pana premiera, który jak wiadomo – nie jest ubogim człowiekiem – podwyższenia mandatów drogowych do 5000 PLN za m.in. przekroczenie dozwolonej prędkości o 30 km\h w terenie zabudowanym i inne.
Problem jest wielowarstwowy i nie da się do niego podejść tak po prostu – tu zwiększamy i się poprawi. Zacznijmy od pytania – dlaczego pomimo naprawdę srogich kar – bo można za to iść do więzienia, ludzie nadal siadają po alkoholu za kierownicę? Ponieważ jest przyzwolenie społeczne, co więcej Polska lokalna – rządzi się innymi prawami i inną mechaniką relacji, a jak widzieliśmy w przypadku co najmniej kilku celebrytów – można wyjść obronną ręką nawet z zabicia starszej osoby na pasach po narkotykach. Jeżeli więc z góry idzie zły przykład, to dlaczego na zapadłej prowincji, gdzie wszyscy – wszystkich znają, do tego stopnia, że wiedzą kiedy i którą trasą kto jedzie „na bani” – społeczeństwo miałoby się ograniczać?
System po prostu nie działa, jest selektywny w karaniu. Nie ma automatyzmu w ponoszeniu kary, co więcej w ogóle nie ma symetryzmu. Mamy z jednej strony ludzi, których stać na każdy mandat, a z drugiej strony – ludzi – którzy nie zapłacą żadnego mandatu i nie można ich w żaden sposób zwindykować. Ponieważ nie posiadają oficjalnego majątku, który się nadaje do egzekucji komorniczej.
Rząd powinien mieć świadomość, że na naszych drogach jest bardzo dużo samochodów, które są tańsze, od wysokości proponowanego mandatu. W tym przypadku konfiskata tego auto-złomu, w istocie jest bez znaczenia dla właściciela-sprawcy, ponieważ pozbycie się auta, w zamian za płacenie mandatu – może być korzystne, zwłaszcza jak można podać Skarb Państwa do sądu za zabór mienia poniżej jego wartości. To otwiera fantastyczne możliwości odszkodowawcze dla ofiar konfiskat, będzie to prawdziwy raj dla prawników.
Być może warto pomyśleć o jakichś innych sposobach na powstrzymywanie pijanych kierowców i w ogóle o poprawie kultury ruchu drogowego? Może uzależnijmy wysokość mandatów od dochodów sprawców? Ten model sprawdza się w państwach skandynawskich. Jeżeli osoba zamożna ma poczuć karę, a zarazem odbierać ją prewencyjnie – musi mieć świadomość, że za przewinienie zapłaci dużo więcej, niż wynika to ze standardowego taryfikatora? Może pierwsze przewinienie wyliczać standardowo, drugie wyceniać drożej – np. podwoić wysokość mandatu, a kolejne już każdorazowo niech wymierza Sędzia? Oczywiście powstaje problem równości wobec prawa, ale skoro można płacić progresywnie podatki, to może i da się płacić w podobny sposób mandaty?
Na pewno istniejący system punktowy jest problematyczny i gra w „oczko”, jest nielubiana przez społeczeństwo. Nie ma jednak innego sposobu, na to żeby eliminować z dróg ludzi, którzy podnoszą ryzyko ogólne, przenosząc je na wszystkich. Ponieważ naszym celem nie powinno być eliminowanie ludzi z realizacji uprawnień kierowania pojazdami, a jedynie spowodowanie, żeby jeździli ostrożnie i zgodnie z przepisami. To trzeba pomyśleć o takiej reformie systemu, żeby to było demokratyczne, miało równe zasady dla wszystkich i było bezwzględnie obowiązujące.
Pozostaje problem – co zrobić z ludźmi, którzy pomimo wstrzymania lub utraty uprawnień wsiadają do pojazdów mechanicznych, co więcej – zdarza się im kierować po alkoholu, narkotykach lub innych substancjach odurzających? Czy jesteśmy w stanie działać z wyprzedzeniem, powodując u tych ludzi refleksję i powstrzymanie się od naruszania prawa? Przeważnie są to osoby, które potrafią ukryć posiadane mienie i nie wykazują dochodów, poprzez które moglibyśmy uderzyć w ich kieszenie. Konfiskata samochodu również bywa problematyczna, bo jak skonfiskować auto, które ma innego właściciela? Leasing, najem długoterminowy – to dzisiaj standardowe i powszechnie obecne w obrocie gospodarczym formy używania pojazdów.
Mamy absolutną pewność, że 5000 PLN za mandat, to za dużo. Ludzie nie zarabiają tak wiele, żeby płacić takie mandaty. Co więcej, proszę pamiętać, że w interesie społecznym nie jest pozbawianie ludzi prawa do prowadzenia pojazdów, ale spowodowanie żebyśmy jeździli z większą kulturą i po prostu wolniej. Mamy ten poziom technologii, że każdy pojazd można monitorować – pod względem miejsca, gdzie był jak również z jaką prędkością się poruszał. Stworzenie systemu, który będzie totalnie inwigilował kierowców, jest tylko przeniesieniem standardów flotowych na użytkowników indywidualnych. Tylko, czy chcemy tyle i tak dużych ograniczeń?