- Polityka
500 dni rządu skrajnie subiektywnie
- By krakauer
- |
- 03 kwietnia 2013
- |
- 2 minuty czytania
Pan premier cieszył się i podsumowywał osiągnięcia 500 dni rządzenia jego gabinetu w tej odsłonie, to wielki sukces należy jemu i panu Piechocińskiemu serdecznie gratulować i życzyć więcej sukcesów. Jednakże już na samym tle tego sukcesu rodzą się dwa malutkie pytania, – dlaczego pan premier odcina się od kontynuacji sukcesów całej poprzedniej kadencji? No i co z szanownym koalicjantem, czy tenże pluje sobie w brodę? Boi się przypominać wyborcom, że rządzi? Przecież to Polskie Stronnictwo Ludowe ponosi współodpowiedzialność za kształt i funkcjonowanie naszego państwa, to oni wspólnie sterują z panem Tuskiem.
Super wspaniale! Naprawdę mimo wszystko tzn. mimo szczawiu i braku wizji warto podziękować panu premierowi za te 500 dni, ponieważ mógł tym wszystkim rzucić i odpuścić, a ten mimo wszystko nadal dzielnie – wbrew przeciwieństwom rządzi – dzielnie dzierży ster władz państwowych. Uwaga teraz prawdopodobnie zszokujemy znaczną część czytelników – otóż, można ocenić, że w istniejących okolicznościach pan premier sprawdził się doskonale. To bardzo dobry i sprawny administrator, nadrabiający PR-em i marketingiem politycznym. Naprawdę nie dało się w tych realiach zrobić więcej – nie podejmując ryzyka, no a pan premier, jako administrator prawdopodobnie nie otrzymał pozwolenia od swoich mocodawców na ryzykowanie ich biznesów w Polsce, więc nie podejmując reform – naprawdę sprawdził się doskonale. Inwestycje wielkiego kapitału i klas posiadających są bezpieczne – mają się dobrze, nie są zagrożone. Więc chwała premierowi i jego zarządowi – bez osobistości politycznych zagrażających mu w jakikolwiek sposób, czymkolwiek.
Jednakże czy rzeczywiście jest się, czym pochwalić w tej kadencji? Może tylko tym, że niczego nie popsuto bardziej niż można by popsuć? Poza tym już chyba nie da się powiedzieć niczego pozytywnego, ponieważ to nie jest rząd na miarę stojących przed nim wyzwań. Owszem negocjacje budżetowe w ramach Unii Europejskiej to wielki sukces, jednakże w istocie nie jest to dokonanie epokowe, albowiem jedynie na poziomie naszych oczekiwań. Spodziewaliśmy się takiej kwoty funduszy pomocowych, chwała, że nie są obniżone, jednakże nie ma powodu skakać z radości.
Polityka gospodarcza rządu leży, w ogóle nie istnieje, – jeżeli już to sukcesem było zakończenie sporu wokół największej firmy ubezpieczeniowej w kraju – nic poza tym, nie odnotowano żadnych innych sukcesów, co więcej nie zaplanowano niczego. Poniesiono porażkę przy organizacji budowy sieci infrastruktury drogowej, nie wykorzystano szansy na budowę infrastruktury kolejowej, nawet zaniedbano Gazoport – inwestycję strategiczną numer 1 dla kraju. Z Polski wyjeżdżają kolejne tysiące przeważnie młodych ludzi niewidzących dla siebie perspektyw. Nie ma pomysłu na eksport, wycofało się kilku liczących się strategicznych inwestorów, w tym pewien producent samochodów haniebnie z powodów politycznych przeniósł produkcję z Polski do swojej ojczyzny. Na to wszystko rząd nic nie zaradził – nie był w stanie podjąć jakichkolwiek działań. Dopiero teraz rząd bierze się za oczywiste sprawy związane z OFE, jednakże w praktyce chyba wszystkie decyzje gospodarcze rządu są spóźnione i nie wynika z nich nic konkretnego. Nawet, jeżeli nie są spóźnione to nie wynikają z jakiejś odgórnej strategii i nie wnoszą nic do sterowania kluczowymi sprawami dla kraju. O bezrobociu nie ma nawet, co się wypowiadać, szkoda słów.
Polityka zagraniczna? Można trawestując wypowiedź lidera prawicowej opozycji zapytać – w czyim interesie jest prowadzona? O ile w ogóle jakakolwiek skuteczna samodzielna polityka zagraniczna jest w ogóle prowadzona przez ten rząd i tego pana będącego ministrem spraw zagranicznych? Tutaj mamy przypadek, gdy pytanie jest o wiele ciekawsze od samej odpowiedzi i jej w zasadzie nie wymaga, ponieważ sukcesów, kierunków a przede wszystkim wizji polityki zagranicznej brak – tego nie mamy, jest to pochodna braku wizji rozwoju kraju, jako takiego. Jeżeli bowiem za nadrzędny paradygmat rozwojowy traktujemy zapewnienie przysłowiowej ciepłej wody w kranie – to warto się zapytać jak to się przekłada na politykę zagraniczną? Mamy jakieś sukcesy chociażby w zakresie dywersyfikacji źródeł dostaw głównych nośników energii? Może udało się na tyle urealnić wspólnotową politykę energetyczną, że nie musimy już przejmować się Gazpromem i wolą Kremla, ponieważ całość spraw wzięła na siebie Bruksela? Co dalej? Partactwo wschodnie – nic się nie udało zrealizować! Z Białorusią nie mamy stosunków, z Litwą prawie wrogość, Ukraińscy oligarchowie się z nas śmieją a Moskwa, no cóż to prawdopodobnie największa stracona szansa dla naszej polityki zagranicznej.
Obronność? Lepiej pobieżnie nie komentować, albowiem to nie jest temat do śmiechu, ale wymagający głęboko posuniętej refleksji. Ujawnione koncepcje reform i zmian wskazują, że zmiana ministra bardzo dużo dała temu rządowi – albowiem przynajmniej tą działkę spraw kraju udało się pomimo trudności i nieudolności postawić na nogi przynajmniej w kwestii koncepcyjnej. Można się z treściami publikowanych koncepcji zgadzać lub nie, albowiem prezentowane w nich akcenty i kwoty nie zachwycają – są to jednakże jakieś koncepcje zakładające w miarę systemowe podejście do zagadnień obronności. Brakuje tylko pomysłu na Obronę Terytorialną, która powinna być naturalnym uzupełnieniem przedstawionego pakietu programów wieloletnich. Poza tym, przynajmniej się dzieje.
Służba zdrowia? Nie kwalifikuje się w ogóle do oceny. Stan publicznej służby zdrowia pod każdym względem ulega stałemu pogorszeniu, reforma polegająca na majstrowaniu przez rządowych fachowców przy liście leków refundowanych doprowadziła do kryzysu całego sektora gospodarki, jakim był przemysł farmaceutyczny – bez poprawienia sytuacji na rynku, to znaczy nie dokonano zwiększenia dostępności leków poprzez obniżenie ich cen. Dochodzi do komicznych sytuacji, kiedy na leki dotychczas dostępne na każdym kroku się czeka! Aptekarze nie są pewni przyszłości – nie mogą niczego konkretnego zaplanować, grozi nam fala plajt aptek, przez co zgodnie z regułami rynkowi nastąpi skomasowanie punktów aptecznych i podwyżki wszystkiego, co będzie tylko można podnieść. Zgrozę budzi pomysł na reformę programów lecznictwa specjalnego. Jednakże może po głowie dostanie narodowy operator świadczeń, któremu grozi rozwiązanie. Jednakże czy się z tego powodu cieszyć?
Oświata – porażka, chybiona reforma rządu Jerzego Buzka wprowadzająca gimnazja jest powszechnie krytykowana. Dodatkowo obecnie w wyniku niżu demograficznego państwo polskie likwiduje szkoły, często przez lata budowane i inwestowane przez samorządy ze środków własnych – dla dobra lokalnej wspólnoty. Nie poprawia się, jakość kształcenia, nie ma nowej, jakości jak np. upowszechnienie nauczania na bardzo dobrym poziomie jednego lub może już dwóch języków obcych w szkole publicznej. Można zadać pytanie, – czego właściwie uczą się w naszej szkole dzieci?
Jest jednakże dziedzina życia publicznego, w której nasz rząd naprawdę doskonale się sprawdził, opracował strategię, skutecznie ją wdrożył i odniósł sukces. Chodzi o karanie obywateli za przykry przywilej życia tutaj w Polsce. Nasz rząd doskonale opracował strategię ściągania kar z tytułu grzywien i mandatów, mistrzowsko ją rozpisując w ustawie budżetowej. Przybywa nam, zatem fotoradarów na drogach bezpośrednio płatnych i tych płatnych inaczej. Przybywa inspektorów, nawet straże miejskie dla podratowania lokalnych budżetów się realizują wideo-rejestratorowo! Prawdziwe pole sukcesów! Jaka kreacja! Jakie mocne pójście do przodu! Można tylko pogratulować rządowi wizji, która chyba sama się zmaterializowała i pełnego sukcesu z nią związanego!
Podsumowując – to bardzo dobry zarząd RP, pilnujących cudzych inwestycji, będący ich gwarantem, a także statusu klas posiadających własność. Tutaj mamy pełnię sukcesu – wartość inwestycji jest zachowana, majątki nieuszczuplone, o podatku od transakcji finansowych nie chcieliśmy słyszeć w Warszawie, kataster to Sci-Fi, pełen luz – państwo utrzymują konsumenci kawy z mlekiem, ubranek dziecięcych i innych towarów luksusowych jak np. chleb.
Swoją drogą, czy zna ktoś stawkę podatku na szczaw i mirabelki?