• 16 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    27 rybich głów Lewiatana

    • By krakauer
    • |
    • 20 października 2011
    • |
    • 2 minuty czytania

    Unia Europejska jest największa gospodarką na świecie, jako Europejczycy wiedziemy prym w wielu dziedzinach technologii i gospodarki, europejskie towary eksportowe bardzo często są marzeniem mieszkańców innych krajów świata, nasz styl życia, poziom rozwoju cywilizacyjnego i ogólna zamożność są jednymi z najwyższych na świecie.

    Unia, jako gospodarcza potęga jest zarazem politycznym i militarnym karłem, zatomizowane w realizowaniu swoich narodowych interesów państwa nie mówią jednym głosem względem świata. Za bezpieczeństwo Europy, w znacznej mierze płaci amerykański podatnik, potęga samej US NAVY mogłaby zgnieść nasz kontynent, zarówno pod względem konwencjonalnym jak i niekonwencjonalnym. Europejczycy nie są podmiotem, albowiem nadal, jeżeli chce się z Waszyngtonu zadzwonić na kontynent, to do końca nie wiadomo czy wykręcać +33 (Francja), +49 (Niemcy), czy + 32 (Belgia)? Okoliczność ta, negatywnie determinuję postrzeganie Unii, jako podmiotu liczącego się na międzynarodowej szachownicy potęg.

    Nie oszukujmy się, w konkurencji międzynarodowej, najbardziej liczy się gospodarka i siła ekonomiczna, w tej dziedzinie jesteśmy numerem 1. Jednakże nie bez znaczenia jest także aspekt polityczny i militarny. O ile jeszcze w kontekście politycznym, możemy (pod warunkiem dogadania się), próbować odgrywać jakąś rolę. To niestety militarnie jesteśmy nie samodzielni, niezdolni do obrony terytorium Wspólnoty z dowolnego kierunku zagrożeń, a o tym, że jest ich sporo i są różnorodne nie trzeba nikogo przekonywać.

    Należy zastanowić się czy ta słabość to wynik jedynie gry interesów europejskich partnerów? Czy, też jest to działanie częściowo inspirowane z zewnątrz? A jeżeli tak to, przez kogo? Albowiem konsekwencje niemocy politycznej Wspólnoty odczuwamy, na co dzień, chociażby w postaci tego nieszczęsnego kryzysu, natomiast słabość militarną możemy w każdej chwili boleśnie odczuć. Po konflikcie gruzińskim, wszyscy wiedzą, że Moskwa nie żartuje. Stabilność polityczna państw muzułmańskich jest żadna, lub chwiejna. Polityka Turcji, ewoluuje w kierunku konfrontacji, bez względu na smycz ekonomiczną, jaką są korzyści z dostępu do Wspólnego rynku. Konsekwencje konfliktu na wschodzie (np. wojny domowej na Białorusi), lub jakiegoś wariantu militarnej eskalacji na bliskim wschodzie, byłyby szokiem, nie tylko ekonomicznym.

    Dotychczasowe regulacje traktatowe Wspólnoty, zakładają nie więcej niż daleko idącą integrację gospodarczą, której założeniem jest funkcjonowanie Unii Europejskiej w międzynarodowym systemie wymiany dóbr stworzonym przez zglobalizowaną gospodarkę. Dlatego przyjęta konstrukcja polityczna, zakłada pozostanie przy dywersyfikacji centrów władzy na 27 ośrodków wspólnego organizmu gospodarczego, podzielonego na dwie strefy pod względem stosunku do wspólnej waluty. Model ten, będący wynikiem nie tylko kompromisu politycznego, ale raczej politycznej niedojrzałości, braku konsekwencji i umiejętności przewidywania – właśnie bankrutuje. Okoliczność ta, jest obiektywna nie da się jej zadekretować, odczarować, przemilczeć. Unia Europejska, w wyniku pęknięcia greckiego wrzodu musi zmienić swoje mechanizmy podejmowania decyzji, zwłaszcza w sferze kontroli wewnętrznej sposobu uprawiania intraeuropejskich polityk gospodarczych. Będzie to oznaczać, coś więcej niż postulat rządu gospodarczego. W istocie jest to kolejne kłamstwo elit, mające na celu uśpienie czujności środowisk przeciwnych integracji europejskiej. W istocie potrzebujemy prawdziwego rządu traktującego poszczególne kraje i ich problemy, jako składniki większej całości, w której polityka intraeuropejska będzie występować, jako nowy element obok polityki intereuropejskiej. Tylko w ten sposób, mówiąc wprost – zapewniając Wspólnocie prawo decydowania o wewnętrznej organizacji i funkcjonowaniu poszczególnych krajów, możemy okiełznać 27 głów Lewiatana! Same polityki intereuropejskie, jak polityka spójności, polityka rolna (CAP) i inne fundamentalne dla tożsamości Unii inicjatywy to za mało, żeby myśleć o Wspólnocie w sensie pełnej podmiotowości. Co warto podkreślić, podmiotowości, której występowanie jest niezbędne do sprostania wyzwaniom stawianym Unii Europejskiej nie tylko przez świat, ale także przez nią samą.

    Z powyższych względów, należy w sposób zdecydowany opowiedzieć się za zacieśnieniem Wspólnoty, co oznacza w praktyce federalizm z pełna suwerennością zewnętrzną Unii. Kraje członkowskie powinny scedować swoje kompetencje w zakresie polityki zagranicznej, obronnej i gospodarczej w pełni na centrale. Rządy krajowe powinny ograniczać się do zarzadzania sprawami wewnętrznymi oraz pilnowania swojego interesu, ale nie w stosunku do Unii Europejskiej, ale wewnątrz Unii Europejskiej. W innym wypadku Unia, stale będzie funkcjonować poniżej swojego potencjału. O ile w ogóle będzie w stanie funkcjonować, jako spójny podmiot… Obecnie, niestety mamy 27 głów Lewiatana, które nie potrafią nie tylko wspólnie mówić, ale także myśleć i planować.

    Nie ma innej alternatywy niż wspólny rząd i federalizacja Europy.

    The rest is silence….