• 17 marca 2023
    • Historia

    22 lipca 1944 roku – paradygmat socjalistyczny (cz.2)

    • By krakauer
    • |
    • 22 lipca 2021
    • |
    • 2 minuty czytania

    Jednakże, czy to było coś innego, niż spotkałoby nas, gdyby do Bugu doszły wojska aliantów zachodnich? Przecież tzw. rząd londyński był jeszcze bardziej ubezwłasnowolniony i marionetkowy w sensie politycznym, niż Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego. Proszę pamiętać, że Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, nawet nie zaproszono na defiladę w Londynie, będącą zwieńczeniem wysiłku wojskowego aliantów zachodnich w II Wojnie Światowej. Natomiast Wojsko Polskie – maszerowało po Placu Czerwonym, na prawach braterstwa broni – uświęconego krwią poległych bohaterów, którzy swój szlak chwały zapisali od Lenino do Berlina! Może przypomnijmy sobie katastrofę w Gibraltarze? Nadal nie jest ujawniona! Może cofnijmy się nieco dalej – jak rząd Polski i Prezydent zostali internowani w Rumunii, o co bardzo silnie zabiegali nasi ówcześni zachodni sojusznicy! Ktoś będzie mówił o demokratycznej legitymacji rządu i Prezydenta w Londynie? Przecież nawet sami alianci w końcu cofnęli im uznanie i poprosili, żeby przestali żartować. Naprawdę znajmy historię własną, tragiczną, okrutną, ale ją znajmy. Nikt na Zachodzie wówczas nie chciał za nas nadstawić głowy, a żeby nie zwycięstwo ZSRR, to alianci zachodni w końcu dogadaliby się z Niemcami, po usunięciu przez tamtejsze elity Adolfa Hitlera. To nie był czas rycerstwa i chwalebnych czynów! To był czas wielkiego masowego zabijania, gdzie my przegraliśmy na wszystkich frontach, płacąc nieskończoną daninę krwi. W tym wiele tej krwi utoczono przez niemożliwą do opisania głupotę naszych elit i tych, którzy uzurpowali sobie prawo do reprezentowania Narodu. O 1 sierpnia nie można jeszcze otwarcie pisać, dramat tej rocznicy jest zbyt duży, ciśnienie zbyt olbrzymie, jednak trzeba mieć świadomość, że ci którzy “dali przyzwolenie” nie ponosili za to odpowiedzialności. Siedzieli bezpiecznie i wygodnie w Londynie, paląc cygara i pijąc drogie alkohole – wszystko finansowane za pomocą złota, zdeponowanego u naszych sojuszników, które wcześniej wywieziono ze straconego kraju. To się w głowie nie mieści, że niektórzy z tych ludzi uznawani są za bohaterów i nawet mają swoje place i ulice!

    Jeżeli ktoś myśli, że jakby do Warszawy po wojnie wrócił tzw. rząd londyński i to on by rządził, to Polska miałaby się lepiej, a Polacy żyli dostatniej, ten jest w wielkim błędzie, bo nie rozumie tego jak miele koło historii. Nie chodzi tu nawet o pomoc z USA, nie chodzi nawet o granice, które prawie na pewno byłyby inne na Zachodzie i Północy, co ukierunkowałoby nasz rozwój na kolejne kilkadziesiąt lat. Chodzi przede wszystkim o to, jakie byłoby miejsce zwykłego człowieka w takiej „wolnej” Rzeczypospolitej Pana, Wójta i Plebana. Możemy być pewni, że nie byłaby inna, niż była przed wrześniem 1939, o ile nie zostałaby zakonserwowana w ramach stosunków z czasów niemieckiej okupacji. To oznaczałoby stratyfikację społeczną, wielkie podziały, czapkowanie, nietykalność elit i skupienie państwa – na ich powodzeniu i ich dobrostanie. Nie byłoby reformy rolnej, nie byłoby masowej industrializacji, nie byłoby tego wszystkiego, czego doświadczyliśmy jako społeczeństwo dzięki bezpieczeństwu socjalnemu, jakie gwarantował nam paradygmat socjalistyczny. Być może rozwój generowany etatystycznie i kapitalistycznie byłby w niektórych wymiarach o wiele bardziej efektywny, jednak proszę nie mieć złudzeń, nie byłoby 1000 szkół na 1000 lecie. Raczej 1000 folwarków i pałaców…

    Polska Rzeczpospolita Ludowa dokonała egalitaryzacji naszego społeczeństwa, skończyła się Rzeczpospolita fornali, parobków, kuchennych i panów! To jest jej największa, niepodważalna i mająca epokowe znaczenie zasługa. To jest największy zysk z 22 lipca 1944 roku, który czyni poniesione w wyniku tego procesu ofiary – niebezowocnymi. Zapłaciliśmy cenę jako społeczeństwo i jako Naród, bo jak wiadomo pewna mniejszość narodowa była nad reprezentowana w aparacie terroru i przemocy. Jednak to była cena, jaką płaci się za rewolucję, bo mieliśmy wówczas do czynienia z prawdziwą rewolucją. Oczywiście, to było równanie w dół, dawano punkty za pochodzenie w dostępie na studia – ale czy to samo nie dzieje się dzisiaj w USA, w ramach polityki afirmacji tzw. Afroamerykanów? Czy ktoś to krytykuje? W ogóle czy ktoś odważy się to krytykować?

    Rzeczywistość płata figle i można sobie krytykować socjalizm i pluć na PRL, uważając ten czas za czas zmarnowany w trwaniu naszej państwowości. Mniej więcej taka jest wymowa dominującej części obecnie ważnej, oficjalnej narracji historyczno-politycznej. Jednak obecna władza, nie robi niczego innego, jak wraca do mechaniki działania PRL-u i naszego społeczeństwa, jakże konserwatywnego w tym okresie. Z tą różnicą, że zastąpiono – wielkiego brata – co więcej, ideologię opartą na dialektyce, zastąpiono dogmatami religii i jej oddziaływaniem na życie społeczne. Natomiast polityka społeczna, gospodarcza, generalne ujęcie roli państwa w gospodarce i relacji pomiędzy społeczeństwem – państwem i jednostką a państwem, jest dokładnie takie samo, w tym znaczeniu że jednostka ma się podporządkować pod wolę państwa. W tym modelu reprezentowaną przez nową jedynie słuszną partię, mającą jeden i jedyny – jedynie słuszny mandat z namaszczenia wiodącej religii i jej pomazańców, a to wszystko jest pięknie umocowane w wielkim sojuszu i specjalnych stosunkach z nowym wielkim bratem. Oczywiście fikcyjnie, jednak właśnie to jest najgorsze. IV-ta Rzeczypospolita uwierzyła podobnie jak PRL – we własną propagandę, chociaż autor zna wiele opinii, że wówczas telewizja państwowa była lepsza. Nie chodzi tylko o „Kabaret Starszych Panów”, ale generalnie o przekaz, który w warstwie komentarza politycznego po prostu był inteligentniejszy. Jednak, nie można się dziwić, bo poziom kształcenia w socjalistycznych szkołach i na socjalistycznych uniwersytetach – po prostu był wysoki…